Dosłownie nie da się polecić „Terrifiera 3”, horroru tak paskudnego i koszmarnego, że z pewnością będzie testem wytrzymałości nawet dla miłośników gatunku o najbardziej zahartowanych nerwach i mocnych żołądkach. Ale łatwo też podziwiać „Terrifiera 3” i to, co osiągnął scenarzysta/reżyser Damien Leone. Wiele horrorów ma na celu bycie transgresywnymi, szokować i obrzydzać, ale oto jeden, który faktycznie to robi. Naciska twoje przyciski z tak zabójczą siłą, że twój wewnętrzny mechanizm pęka –– nie możesz uwierzyć w to, co widzisz. Nigdy nie można oskarżyć tego filmu lub tej serii o pójście na łatwiznę lub złagodzenie jej krawędzi, aby zapewnić bezpieczniejsze, bardziej strawne doświadczenie. Oto horror, który deklaruje się jako niebezpieczny i faktycznie spełnia obietnicę.
Wszystko to stawia dość ważne pytanie: Dla kogo, u licha, są te filmy? Przesiąknięte krwią przygody demonicznego seryjnego mordercy Arta Klauna to filmy dla pewnego zakątka fandomu horroru, takiego, który nieśmiało przyznaje, że widział już wszystko i chce czegoś, co zszokuje ich system, aby znów poczuli się żywi. To uprzejmy sposób na powiedzenie „sickos”, ale mówię to z nieśmiałym uśmiechem, ponieważ jest jasne, że należę do tych chorych.
Jestem zafascynowany tymi filmami; łączą koszmarną komedię z parzącą w oczy przemocą, praktyczną kreatywnością i nieustępliwym, celowo karzącym okrucieństwem Looney Tunes, ale z większą ilością wnętrzności. Nigdy nie złapiesz mnie na mówieniu komuś, że potrzebować obejrzeć „Terrifier 3”, ale na pewno zobaczysz, jak ostrzegam ludzi przed nim, zakładając, że to ostrzeżenie będzie również rekomendacją dla właściwej osoby. Niektórzy widzowie po prostu chcą filmu, który popchnie ich do pewnego rodzaju granic, a Leone jest gotowy dostarczyć takiego rodzaju doświadczenia, które jest przeznaczone do stania się legendą gatunku, czy ci się to podoba, czy nie. Obejrzenie jednego z tych filmów do końca oznacza poczucie współudziału w akcie zła.
Brzmi jak dobra zabawa? Jeśli tak, witaj wśród docelowej publiczności „Terrifier 3”.
Art the Clown powraca w bluźnierczym świątecznym horrorze
Podczas gdy pierwszy film z serii był w zasadzie dowodem koncepcji (dowodem na to, że Leone potrafi stworzyć slasher w stylu lat 80., zbudowany na krwawych scenach, napędzanych przez „jak oni to zrobili” praktyczne efekty magiczne), niespodziewany hit sequel próbował czegoś nowego. Dodał historię. Mitologię. Warstwę mrocznej fantazji osadzonej w tradycyjnym schemacie filmu slasher, która przywołuje niezwykłą mieszankę „Labiryntu” i filmu snuff zaaranżowanego przez braci Marx. Leone podwaja fantastyczne elementy w części trzeciej, pogłębiając mitologię nadprzyrodzoną i przypominając elementy opery mydlanej, które ostatecznie zdefiniował serię „Piła” w jej najbardziej uzależniającym wydaniuNaprawdę nie można pominąć żadnego wpisu; to ten rodzaj filmu slasher, w którym fabuła faktycznie ma znaczenie.
Najlepiej uosabia to Sienna, jedna z niewielu postaci, które odeszły z drugiej części, wciąż łapiąc oddech. Grana z prawdziwą powagą przez Lauren LaVerę, Sienna jest prawdopodobnie najbardziej cichym i istotnym elementem „Terrifier 3” — horrorowa „ostatnia dziewczyna”, której pozwolono być głęboko chorą psychicznie po wydarzeniach z pierwszej części, a której podróż do stania się przeznaczoną wojowniczką w walce z piekielnym demonicznym klaunem wydaje się bardziej fascynująca, niż można by przypuszczać. Po raz pierwszy spotykamy ją w części trzeciej, gdy opuszcza ośrodek opieki psychiatrycznej lata po tym, jak użyła magicznego miecza, by odciąć głowę swojemu wrogowi: piekielnie napędzanemu dowcipnisiowi/zabójcy/małżonkowi demona Artowi the Clown. Jej sceny są niezwykle zdrowe, co sprawia, że jej walka o przetrwanie uderza z siłą, która stanowi niezbędną przeciwwagę dla bezmyślnego okrucieństwa największych scen filmu.
Tymczasem Art the Clown, który, uh, wyzdrowiał ze swoich ran, znajduje sobie strój Świętego Mikołaja i wyrusza na nową wyprawę w Wigilię. (A jeśli zastanawiasz się, jak bardzo to jest bluźniercze, powiedzmy po prostu, że osiąga poziom bluźnierstwa „postać nosząca koronę cierniową zostaje wychłostana jelitami”. Wesołych Świąt!) Po raz kolejny, bezsłowny występ Davida Howarda Thorntona jest przerażający i przypomina, że Art nie bez powodu stał się najnowszym horrorem koszulek i tatuaży. To złoczyńca slasher, który nie sprawia wrażenia, jakby był echem wielkich postaci, takich jak Freddy i Jason, ale wdziera się do tej obsady, robiąc swoje. Za wcześnie, aby nazwać go ikoną, ale miło jest zobaczyć złoczyńcę grozy przedstawionego z tak wielką pewnością siebie co do swojego przyszłego dziedzictwa. Zasłużył na szum medialny.
Krew w Terrifier 3 jest naprawdę szokująca
Naturalnie, Pierwszą atrakcją jest Art the Clown dla doświadczonych fanów horrorów, którzy chcą być testowani i odpychani, a mieszanka Thorntona, małego śmierdzącego nastawienia i bezdennej zdolności do przemocy, jest trudna do przełknięcia z założenia. Kamera Leone nie odcina się i z pewnością nie okazuje bohaterom (ani widzom) żadnego poziomu litości. W filmach „Terrifier” ciała rozpadają się w niespodziewany sposób z powodu wszelkiego rodzaju narzędzi. Barierki bezpieczeństwa, które istnieją w innych filmach, po prostu tutaj nie występują. Wydłużone sekwencje krwi i przemocy są mdłe w swoich początkowych momentach, a potem po prostu… trwają… dalej. To jak jeden z tych żartów, który trwa zbyt długo, przestaje być śmieszny, a potem trwa wystarczająco długo, aby zdać sobie sprawę, że spadek w komedii był po prostu częścią planu, a żart Jest że to trwało za długo. Tylko, wiesz, z piłami łańcuchowymi zamiast puent.
To właśnie krew wystawi na próbę większość widzów, fascynując niektórych i wywołując mdłości u innych. Nikogo nie można winić za to, że nie chce tego, co sprzedają te sceny: przedstawienia ofiar (niektóre budzące sympatię i całkowicie niewinne, niektóre zachwycająco tępe) przekształcanych w stosy mięsa tak powoli i skrupulatnie, jak to możliwe, przez demonicznego seryjnego mordercę czerpiącego chaotyczną przyjemność z własnej pracy. Przemoc sama w sobie jest oszałamiająca, a w tym filmie są efekty, które naprawdę oszałamiają umysł i wystawiają na próbę zmysły. Największą zasługą, jaką można przypisać zespołowi efektów „Terrifier 3”, jest to, że często nie jest wcale jasne, w jaki sposób udaje im się zrealizować te sekwencje. Nawet jeśli ktoś nie bawi się przemocą w filmie — tak przesadną w swojej prezentacji, ale wystarczająco szczegółową, by prosić żółć o przeciwstawienie się grawitacji — nie sposób zaprzeczyć czystemu kunsztowi tego wszystkiego. Wiele współczesnych niezależnych horrorów dumnie opiera się na ograniczonym podejściu CGI, ale niewiele osiąga tak ekstremalne poziomy czystej zuchwałości i zachwytu. Jak oni to zrobili? Poważnie … jak oni to zrobili?
Reżyseria Leone’a — zaskakująco oszczędna, dająca tym aktom przemocy i towarzyszącym im rytmom surrealistycznej, ręcznie robionej fantazji mnóstwo przestrzeni do oddychania — jest niepokojąco pewna siebie. Pozwala swoim obrazom, brutalnym i absurdalnym, mówić samym za siebie.
Horror, który spełnia swoją własną mroczną misję
„Terrifier 3” ma na celu obrażanie, a jego początkowe sceny same w sobie są sygnałem ostrzegawczym. Zawróć, zanim będzie za późno. Miłośnicy pereł zamienią swoje naszyjniki w proszek. Słabe żołądki zostaną opróżnione. Przeciętny widz słusznie pomyśli, że film posuwa się za daleko, zbyt często, zauroczony własną złośliwością.
Ale jest coś tutaj. Tego po prostu nie można zaprzeczyć. Jest coś w całkowitym zepsuciu Arta Klauna, co przemawia do życia w 2024 roku, wieku, w którym jesteśmy tak znieczuleni na codzienne horrory, że wzruszamy ramionami, trzymamy głowę nisko i po prostu próbujemy iść dalej. To slasher nie na przesadę lat 80., dekady, która pierwotnie zdefiniowała gatunek, ale slasher na erę, która widziała już wszystko i przyzwyczaiła się do tego. „Okrucieństwo jest sednem” to powszechne wyjaśnienie współczesnych aktów zła i to jest modus operandi „Terrifier 3”. Oto film, którego czarny charakter bawi się za bardzo i zaprasza nas, z błyskiem w swoim skrzywionym oku, do wzięcia udziału w jego chaosie. Jeśli to jest niekomfortowe i jak coś, czego należy za wszelką cenę unikać… Cóż, tak. Ale to także mdłe przyciąganie, prawda?
Nie wiem, czy nie doszukuję się zbyt wiele w „Terrifier 3”, a może Leone jest bardziej naiwnym psychopatą bez wielkich motywacji, który po prostu chce tworzyć zabójcze krwawe sceny, które sprawiają, że widzowie wychodzą z kina zastanawiając się, czy sam fakt oglądania jego dzieła sprawi, że trafią na listę filmów do obejrzenia. Nie jestem pewien. To nie ma znaczenia. To film, który wyrusza na własną mroczną misję i wypełnia ją z niezaprzeczalną umiejętnością. Koszmar „Terrifier 3” z domieszką fantazji naprawdę nie przypomina niczego innego, co jest obecnie dostępne, a dla zblazowanych fanów horrorów, którzy mają nadzieję, że coś ich pobudzi, wszystkoo gatunku slasher w czasach, gdy wielu filmowców po prostu powtarza największe hity, tego rodzaju transgresywna, gonzo-bezczelność jest paskudnym bodźcem dla dobrego smaku. I nawet jeśli to nie jest twoja bajka, to na dłuższą metę jest to zdrowe dla gatunku, prawda? Horror nigdy nie miał być przyjemny.
Jak w ogóle oceniasz taki film, film, który nie poddaje się żadnym ocenom (ani nawet tradycyjnym opisom rozrywki)? Och, dajmy na to siódemkę.
/Ocena filmu: 7 na 10