Dobre rzeczy przychodzą do tych, którzy czekają; wystarczy zapytać Warner Bros. Studio i Tim Burton spędzili prawie cztery dekady, rozważając pomysły na sequel klasycznej komedii grozy reżysera z 1988 roku „Sok z żuka”, począwszy od mocno reklamowanego scenariusza z lat 90. „Sok z żuka jedzie na Hawaje” po „Sok z żuka jedzie do… kosmosu”, jak żartował Burton (?) w tygodniach poprzedzających tegoroczny „Sok z żuka Sok z żuka”. Ostateczna wersja sequela została powszechnie uznana za długo oczekiwany powrót do formy dla mistrza dziwactwa i makabry, zarówno przez krytyków, jak i, jak WB niewątpliwie jest zadowolony, finansowo. Ale zanim dyrektorzy w końcu powiedzieli słowo na „S” trzy razy, wydaje się, że byli niebezpiecznie blisko porzucenia całego przedsięwzięcia.
Choć może się wydawać, że podejście obecnego dyrektora generalnego WB Davida Zaslava do odmłodzenia legendarnego studia polega na spaleniu większości jego powierzchni, aby zebrać pieniądze z ubezpieczenia, wygląda na to, że w Warner Bros. wciąż są ludzie. W nowym raporcie New York TimesMichael De Luca i Pamela Abdy ujawnili, że „Sok z żuka” był tak naprawdę pierwszym filmem wysokobudżetowym, który nadzorowali od początku do końca, gdy zostali mianowani współprzewodniczącymi Warner Bros. Motion Picture Group w czerwcu 2022 r. (De Luca i Abdy przejęli również stery Turner Classic Movies po tym, jak Zaslav zagroził, że zostanie superzłoczyńcą i całkowicie zniszczy cenionego obrońcę i mistrza klasycznego kina). Wcześniej WB najwyraźniej naciskało, aby kontynuacja „Sok z żuka” trafiła bezpośrednio do streamingu na Max (dawniej HBO Max), co było niemożliwe dla Burtona. De Luca i Abdy to rozumieli i starali się naprawić relacje studia z reżyserem, ale pod jednym warunkiem: musiał utrzymać budżet filmu na rozsądnym poziomie.
Tim Burton wydaje się teraz bardzo mądry
Dźwięk, który teraz słyszysz, to westchnienie ulgi guru box office’u /Film Ryana Scotta. Nadmierne wydatki były poważnym problemem Hollywood w erze pandemii, a nawet niektórzy z największych filmowców w branży nie zawsze rozumieją, dlaczego jest to problem. Ponieważ Burton wyszedł z serii rozczarowań finansowych (zwieńczonych filmem „Dumbo” z 2019 r., który niemal doprowadził go do zaprzestania reżyserowania filmów), De Luca i Abdy powiedzieli, że dadzą „Sok z żuka” kinowy impuls, jakiego chciał reżyser, pod warunkiem, że utrzyma budżet na poziomie 100 milionów dolarów — znacznie większą sumę niż 15 milionów dolarów za pierwszy film, ale stosunkowo skromną według współczesnych standardów.
Podczas gdy przewidywany budżet „Sok z żuka” początkowo wynosił 147 milionów dolarów, Burtonowi udało się zaoszczędzić dodatkowe 47 milionów dolarów, głównie dzięki powrotowi obsady oryginalnego filmu (Michael Keaton, Winona Ryder, Catherine O’Hara) i zwróceniu się nowych aktorów, takich jak Jenna Ortega, do obniżonej pensji w zamian za większy udział w końcowych zyskach (co również zrobił sam Burton). Na ich korzyść przemawia to, że De Luca i Abdy ruszyli pełną parą z preprodukcją, podczas gdy negocjowano umowy, a Burton zrobił swoją część, aby utrzymać koszty filmowania na niskim poziomie, co pozwoliło na szybkie rozpoczęcie zdjęć do sequela „Sok z żuka”, gdy wszystko było już gotowe. To z kolei oznaczało, że Burton był w stanie zakończyć niemal całą produkcję przed strajkiem aktorów w 2023 roku, dzięki czemu film był na dobrej drodze do premiery późnym latem tego roku.
Biorąc pod uwagę, że „Sok z żuka” zarobił ponad 250 milionów dolarów w ciągu niecałych dwóch tygodni w kinach, Burton, De Luca i Abdy wydają się być w tej chwili dość mądrzy, podobnie jak aktorzy, którzy zgodzili się na podział zysków. (Zaslav i wszyscy inni w WB, którzy spędzili cały ten czas na bawieniu się z Burtonem, niekoniecznie.) To, że sama kontynuacja „Sok z żuka” wydaje się uzasadniona anarchistyczna i mniej akceptowana przez korporacje niż cokolwiek innego, co Burton zrobił w ciągu minuty, jest wisienką na tym gotyckim torcie.
„Sok z żuka” jest obecnie wyświetlany w kinach.