W alternatywnej linii czasu „Faceci w czerni” mogliby doprowadzić do kariery głównego bohatera, Gwiazda „Przyjaciół” David Schwimmer zamiast zdobywcy Oscara Willa Smitha. Historie o bliskim obsadzeniu Schwimmera w pierwszym filmie „Men in Black” krążą od lat. Jednak podczas jego występu w tym tygodniu w podcaście „Początki z Cush Jumbo” (za pośrednictwem The Hollywood Reporter), Schwimmer wyjaśnił dokładniej, dlaczego wybrał inny projekt niż przebojową komedię akcji science-fiction.
„(To) była brutalna decyzja” – przyznał aktor w wywiadzie dla Jumbo, zauważając, że na jego decyzję o odrzuceniu roli Agenta J złożyło się o wiele więcej czynników niż tylko napięty harmonogram zdjęć do „Przyjaciół”. „Właśnie skończyłem kręcić „The Pallbearer”, mój pierwszy film z Gwyneth Paltrow, i miałem wobec niego wielkie oczekiwania, które się nie spełniły” – powiedział Schwimmer gospodarzowi ze śmiechem. „To była klapa, ale miałem wielkie oczekiwania, a studio, którym był Miramax, chciało mnie zamknąć w umowie na trzy obrazy za ustaloną cenę, a ja powiedziałem, że zrobię to, jeśli uda mi się wyreżyserować mój pierwszy film”.
Schwimmer spędził miesiące na negocjacjach z Miramax, zanim doszli do porozumienia: miał wystąpić w trzech dodatkowych filmach dla tej firmy, ale miał też wyreżyserować film z udziałem „całej swojej grupy teatralnej”. Aktor opowiedział o tym THR (przez Jaskinia Geeków) również w 2016 r., wyjaśniając: „To był mój cel, dać (…) wszystkim możliwość dołączenia do mnie, dać każdemu szansę. I to zrobiłam”. Filmem, o którym mowa, był „Since You’ve Been Gone”, komedia o zjeździe klasowym, w której Schwimmer zagrała i którą wyreżyserowała według scenariusza Jeffa Steinberga. W obsadzie znaleźli się Philip Rayburn Smith, Joy E. Gregory, Joey Slotnick, Teri Hatcher, Jon Stewart, Rachel Griffiths i Lara Flynn Boyle, z których część była częścią uwielbianej przez Schwimmera grupy teatralnej.
Schwimmer zamiast grać Agenta J, postanowił nakręcić film, w którym zagrają jego przyjaciele
„Wszyscy ci nieznani aktorzy, ale zasadniczo zamierzałem umieścić ich na mapie. Zamierzałem pozwolić każdemu odkryć talent tej niesamowitej firmy” — powiedział Schwimmer magazynowi Jumbo, opisując swoje ambicje związane z projektem. Więc kiedy Schwimmer dostał telefon z propozycją pracy w „Men in Black”, która musiałaby całkowicie położyć kres „Since You’ve Been Gone”, odrzucenie jej było oczywiste. „Wszyscy moi najlepsi przyjaciele na świecie z mojej grupy teatralnej rzucili pracę, aby móc zagrać w tym filmie latem, który miał być sześciotygodniowym filmowaniem w Chicago” — wyjaśnił Schwimmer. Oczywiście musiałby nakręcić „Men in Black” w ciągu czterech miesięcy, które miał wolne od grania Rossa Gellara w „Friends”, więc przyjęcie tej pracy oznaczałoby, że aktorzy grupy teatralnej — nie wspominając o ekipie filmowej — straciliby pracę.
„Oczywiście, to była niesamowita okazja” – podsumował Schwimmer. „Jednak moja firma teatralna i ta relacja ze wszystkimi tymi ludźmi prawdopodobnie by się skończyła. Nie sądzę, żeby się odrodziła”. Zdecydował się nie być Agentem J, a z Willem Smithem w roli „Faceci w czerni” zarobili ponad 587 milionów dolarów na całym świecie i doprowadził do powstania kilku bezpośrednich sequeli (oraz sequela/spinoffu). Schwimmer przyznał, że teraz „naprawdę zdaje sobie sprawę”, że rola ta uczyniłaby z niego gwiazdę filmową, ale uważa, że ważne jest, aby słuchać swojej intuicji i serca, jeśli chodzi o decyzje tego typu.
Aktor wie, że mógłby zostać gwiazdą filmową
Na pewnym poziomie wydaje się to historią ze szczęśliwym zakończeniem. Schwimmer był w stanie nakręcić film ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi, z których niektórzy pracowali później w Hollywood. Ponadto jego Agent J mógł nie być przełomową postacią, jak Smitha. (Trudno sobie wyobrazić wersję Agenta J Schwimmera irytującą szorstkiego Agenta K Tommy’ego Lee Jonesa w sposób, który nie wydaje się, cóż, irytujący.) Niestety, film Schwimmera nigdy nie miał szansy stać się hitem kinowym. Chociaż nie wspomina o tym w podcaście, ostatecznie został wydany jako film telewizyjny w ABC.
Nie jest jasne, co dokładnie wydarzyło się za kulisami, ale warto zauważyć, że zhańbiony producent Harvey Weinstein miał wówczas duży wpływ na Miramax. W swojej książce „Questions For The Movie Answer Man” Roger Ebert odpowiada na pytanie od kogoś, kto był ciekaw, skąd wzięło się złe zdanie o stosunkowo dobrym filmie (wówczas zatytułowanym „Stepping in the Dogwater”) i czy ktoś nie próbuje sabotować projektu. W pamiętniku Kevina Smitha „Tough Sh*t” scenarzysta-reżyser wspomina również, że Miramax próbował wcisnąć aktorów, z którymi miał ogólne umowy — w tym Schwimmera — do własnego filmu z 1997 r. pt. „Chasing Amy”. Oczywiste jest, że za kulisami umowy Schwimmera z Miramax działo się naprawdę wiele, co sprawiało, że szansa na nakręcenie „Facetów w czerni” stała się jeszcze bardziej skomplikowana, niż się początkowo wydawało.
Mimo wszystko, należy pochwalić Schwimmera za to, że wspierał swoich przyjaciół i szczerze przyznał, jak trudna wydaje mu się ta decyzja, nawet po prawie dwóch dekadach.