Home Rozrywka Komiks Marvela, który głęboko zainspirował autora Gry o tron, George’a RR Martina

Komiks Marvela, który głęboko zainspirował autora Gry o tron, George’a RR Martina

35
0



Tam są Niektóre naprawdę źli ludzie w Westeros; Przychodzą mi na myśl Tywin Lannister, Joffrey Baratheon, Ramsay Bolton i Euron Greyjoy. Jedna postać, która początkowo wydawała się, że mogłaby się tam zmieścić, Jaime Lannister, okazuje się jednak czymś więcej. Przypominając sobie, jak Wonder Man zszokował jego nastoletniego ja, Martin przedstawia Jaime’a jako prostego złoczyńcę, którego czytelnik może nienawidzić, a następnie prowadzi go do bardziej bezinteresownej postaci.

Jaime w pierwszych dwóch książkach/sezonach jest pieprzonym siostrą, który usiłował dokonać zabójstwa dziecka. Jego jadowitą rozmowę z Catelyn Stark w „Starciu królów” czyta się wspaniale, ale każde słowo, które wypluwa, sprawia, że ​​masz ochotę go udusić tak samo jak Cat:

Jaime: „Jeśli bogowie istnieją, dlaczego świat jest taki pełen bólu i niesprawiedliwości?”

Catelyn: „Z powodu takich ludzi jak ty.”

Jaime: „Nie ma takich mężczyzn jak ja. Jestem tylko ja”.

Jednak po ponownym przeczytaniu jest to pierwszy moment, który sugeruje, że Jaime ma w sobie coś więcej: „Myślę, że to dziwne, że jestem kochany przez jeden Do życzliwość, jakiej nigdy nie okazałemi wyśmiewany przez tak wielu za mój najlepszy czyn. Jaime złamał przysięgę, zabijając króla Aerysa Targaryena, ale ze szlachetnych powodów; Szalony Król planował spalić całą Królewską Przystań i jej mieszkańców. Ostatni rozdział Jaime’a z punktu widzenia POV w „Burzy Swords” kończy się świadomością, że wciąż ma czas na napisanie historii swojego życia, a jego przeszłe czyny nie definiują, kim ma być w przyszłości:

„Kiedy skończył, ponad trzy czwarte strony pozostało do wypełnienia między złotym lwem na szkarłatnej tarczy u góry a pustą białą tarczą u dołu. Ser Gerold Hightower rozpoczął swoją historię, a ser Barristan Selmy kontynuował, ale resztę Jaime Lannister musiałby napisać sam. Mógł pisać, co chciał, odtąd cokolwiek wybrał…”.

Symbolika prawie pustej strony jest oczywista, ale mimo wszystko piękna.

Albo weźmy Theona Greyjoya, inną postać, którą można nazwać Wonder Manem z Westeros. W „Starciu królów” jest samolubnym, lubieżnym łobuzem w plecy, pragnącym odkupić swój honor za lata bycia zakładnikiem rodziny Starków. Po upokorzeniu i torturach jego wątek w „Tańcu ze smokami” polega nie tylko na ponownym ugruntowaniu swojej tożsamości, ale także na stworzeniu lepszego człowieka niż był wcześniej. Theon ratujący Jeyne Poole przed ich wspólnym porywaczem Ramsayem Boltonem jest w tej „Pieśni” najbardziej zbliżony do klasycznej, książkowej rycerskości.

Stannis Baratheon oświadczył: „Dobry czyn nie zmywa zła, a zły czyn nie zmywa dobra. Każdy powinien mieć swoją własną nagrodę”. Na pierwszy rzut oka jest to podsumowanie niezachwianych poglądów Stannisa na sprawiedliwość, ale czarno-biała wersja wciąż zawiera niuanse. Ludzie są zdolni do czynienia zarówno dobrych, jak i złych czynów, a twórczość Martina skupia się wyłącznie na postaciach, które istnieją w szerokiej przepaści pomiędzy czystością a złem. Kluczem, który otworzył przed nim tę lukę, był Wonder Man.



Source link