Kiedy ten ostatni pojawił się na scenie w latach 80., Steven Spielberg i Tim Burton istnieli na przeciwległych krańcach spektrum filmowego. Ten pierwszy nie był obcy opowieściom o terrorze na przedmieściach, ponieważ współpracował już z „Poltergeistem” i „Gremlinami”. (Nawet „ET” adaptuje styl horroru, przedstawiając scenę, w której agenci rządowi w skafandrach kosmicznych wkraczają do domu rodziny Taylorów w poszukiwaniu tytułowego kosmity.) Jednak same przedmieścia były w filmach Spielberga przytulne i pocieszające; zazwyczaj to siły zewnętrzne zagrażały ich domowi. Z drugiej strony filmy Burtona przedstawiały same przedmieścia jako niepokojące i zaskakujące. Jego sympatia wiązała się z outsiderami, takimi jak Pee-wee Herman i Edward Nożycoręki, którzy byli zadowoleni z prowadzenia swojego dziwnego, samotnego życia, dopóki inni nie zaczęli im przeszkadzać.
Uwielbienie Burtona dla śmierci pozostawało w równie jaskrawym kontraście z sentymentem Spielberga, do tego stopnia, że Burton uznał swoją klasyczną komedię z lat 80. „Sok z żuka” za przeciwieństwo obrazu Spielberga z tamtej epoki. Jednak jeśli chodzi o życie osobiste, obu reżyserów nie dzieliło wówczas zbyt wiele. Po rozwodzie z matką Spielberga przez lata słynęła z separacji od ojca, dlatego też przekazywał ten ból w swoich filmach. Kiedy Spielberg i jego ojciec pogodzili się, było to również widoczne w filmach reżysera, które stały się bardziej współczujące w przedstawianiu trudności ojcostwa (co można prześledzić już w „Indianie Jonesie i ostatniej krucjacie” z 1989 r.). z lat 90-tych, Spielberg zadedykował nawet swojemu ojcu „Szeregowca Ryana”.sam jest weteranem II wojny światowej.
W takim przypadku można zrozumieć, dlaczego Spielberg na tym etapie swojej kariery byłby zainteresowany wyreżyserowaniem „Wielkiej ryby”, która sama w sobie była opowieścią o ojcu i synu w separacji, żywiących jednakową sympatię obojgu. Prawie mu się to udało, aż do śmierci, co umożliwiło Burtonowi nakręcenie jednego z najwspanialszych filmów w jego karierze.
Niektóre z Big Fish Spielberga trafiły do wersji Burtona
Adaptacja książki Daniela Wallace’a z 1998 r. „Big Fish: A Novel of Mythic Proportions”, „Big Fish” z 2003 r. była dla Burtona punktem zwrotnym, ponieważ był to pierwszy film, jaki nakręcił, w którym jego awatar nie był introwertykiem i/ lub ekscentryczny, niezrozumiany przez rodziców lub rówieśników. Patriarchą jest tu Edward Bloom (w tej roli Ewan McGregor i Albert Finney na różnych etapach życia), towarzysko facet, który zachwyca praktycznie każdego, kogo spotka, dzikimi opowieściami o swojej młodości i eskapadach jako komiwojażer… wszyscy, z wyjątkiem jego zblazowanego syna Willa (w tej roli Billy Crudup jako dorosły), który jest zmęczony ciągłym słuchaniem bajek ojca i pragnie, aby mówił prostą prawdę. (Możemy również wyczuć, że stronniczość Willa wobec faktów zamiast fikcji mogła w dużej mierze być impulsem do tego, aby postać została dziennikarzem.)
Według „Burton na Burtonie” (pod redakcją Marka Salisbury’ego) scenarzysta „Big Fish”, John August, spędził mniej więcej rok na pisaniu różnych wersji scenariusza dla Spielberga, który po przeczytaniu wstępnej wersji sierpniowego projektu zainteresował się reżyserią filmu w 2000 roku. Spielberg nigdy jednak nie był do końca usatysfakcjonowany scenariuszem i chociaż pierwotnie planował nakręcić „Dużą rybę” jako… jego kontynuacja „Raportu mniejszości”, ostatecznie odszedł z projektu. Następnie August przystąpił do tworzenia wersji roboczej „Best Of”, która zawierała pewne elementy z poprzednich wersji, pozbywając się innych. Doprowadziło to również do tego, że większość dodatków do scenariusza wprowadzonych na prośbę Spielberga została porzucona, chociaż niektóre z nich nadal trafiły do ostatecznej wersji filmu (w szczególności scena, w której przerażające drzewa w ciemnym lesie ożywają i atakują McGregora jako młodszego Edwarda Bloom – choć mogłoby to brzmieć jak coś, co wymyśliłby Burton).
Spielberg chciał także, aby Jack Nicholson zagrał starszego Edwarda. Co ciekawe, kiedy Burton zastąpił Spielberga na stanowisku reżysera, w podobny sposób zwrócił się do legendy Hollywood o tę rolę przed obsadzeniem Finneya, ponieważ współpracował wcześniej z Nicholsonem przy filmach „Batman” i „Atak Marsa!” Tak naprawdę wcześniej Burton zastanawiał się nawet nad pomysłem cyfrowej zmiany Nicholsona, aby mógł wcielić się w Edwarda, gdy był młodszy. „To była zabawna dyskusja, ale tak naprawdę do niczego nie doprowadziła”, jak ujął to Burton w „Burton o Burtonie”. (Dzięki Bogu za to; cyfrowo odmłodzony Nicholson około 2003 roku byłby czystym paliwem koszmaru, a nie w zabawny sposób w stylu Burtona.)
Burton osobiście połączył się z Big Fishem
Podobnie jak Spielberg oddzielił się od ojca w stosunkowo młodym wieku, Burton faktycznie przeprowadził się do własnego mieszkania, gdy miał zaledwie 15 lat i pozostawał z dala od rodziców aż do śmierci ojca i matki, odpowiednio w październiku 2000 r. i marcu 2002 r. „Nie wiem, czy jest jakiś prawdziwy powód, dla którego nie dogadywałem się z rodzicami” – wyznał Burton w „Burton on Burton”. „Miało to raczej związek z faktem, że kiedy tam mieszkałem (z nimi), czułem się stary jak na swój wiek”. Dodał, że „nie dogadywał się” z matką, a jego ojciec „często przebywał poza domem i (on i moja matka) mieli wszelkie problemy, a ja po prostu zawsze byłem zdystansowany”.
Nic więc dziwnego, że Burtona zainteresował się „Dużą rybą”, do reżyserii którego formalnie związał się zaledwie miesiąc po śmierci matki. Chociaż Will ma przeważnie solidne relacje ze swoją matką Sandrą (którą obecnie gra Jessica Lange i Alison Lohman jako młodsza kobieta), ona także toleruje i akceptuje donkiszotyczne historie Edwarda z powodów, które Will ma trudności ze zrozumieniem na początku filmu. . Tymczasem praca Edwarda oznaczała, że on, podobnie jak ojciec Burtona, był nieobecny przez dłuższy czas, gdy Will dorastał, co wzmacniało jego mistykę, gdy Will był chłopcem podatnym na wpływy, ale tylko potęgowało poczucie, że Will tak naprawdę nie znał jego tata jako dorosły.
Jak zauważył Burton w „Burton on Burton”, reżyseria „Big Fish” pozwoliła mu odbyć podróż podobną do tej, jaką Will odbywa w filmie, kiedy Will i jego żona Joséphine (Marion Cotillard) spędzają czas z Edwardem i Sandrą po tym, jak u Edwarda zdiagnozowano nieuleczalnego raka, postanawia odkryć prawdę kryjącą się za opowieściami jego ojca (które są pokazane w retrospekcjach, aczkolwiek w sposobie, w jaki Edward opowiadał o swoich doświadczeniach, elementach fantastycznych i tak dalej). „Byłem na terapii, ale nigdy nie rozmawiałem o moich rodzicach. Ale czytając ten scenariusz, pomyślałem: «To jest dokładnie to, to ukazuje obraz tego, czego nie da się przekazać»” – wyjaśnił Burton.
W rezultacie powstał nie tylko jeden z najbardziej osobistych filmów Burtona, ale także jeden z jego najbardziej dojrzałych emocjonalnie i dający mu szansę na połączenie swoich umiejętności wizualnych z wielowarstwową narracją (co mu się udało ze wspaniałym skutkiem). Jeśli chodzi o Spielberga, wyreżyserował swój własny, znakomity obraz o osobie dorastającej i zaczynającej widzieć swoich rodziców jako prawdziwych, wadliwych ludzi z „Złap mnie, jeśli potrafisz”. Rzeczywiście, przez chwilę obaj artyści byli zgodni w swoich poglądach. Kto by o tym pomyślał?