Przed powrotem do sieci w kolejnej części Jeff Bridges ma kilka szczerych przemyśleń na temat wyniszczającego CGI z filmu Tron: Dziedzictwo. Aktor wcielił się ponownie w role programisty Kevina Flynna i programisty Clu w wydanej w 2010 roku kontynuacji przygodowej science-fiction z 1982 roku, w której starszy Flynn zostaje uwięziony w Siatce przez obecnie tyrańskiego Clu, który potwierdza swoją dominację nad światem wirtualnym. Reżyseria: Top Gun: MaverickJózef Kosiński, Tron: Dziedzictwo także zagrał główną rolę Garrett Hedlund, Olivia Wilde i Michael Sheen, choć nie był to hit krytyczny, od lat zyskał kultową publiczność.
Bridges ma powrócić do sieci Grid Tron: Aresaktor otworzył się przed Joshem Horowitzem Szczęśliwy Smutny Zdezorientowany podcast na temat jego podwójnej roli podczas wejścia do serii w 2010 roku i skomentował wówczas niezbyt powszechną praktykę cyfrowego usuwania starzenia i powielania. Bridges opisał, jak uchwycono jego podobieństwo do tego filmu i czym wyróżniała się wówczas technologia:
To coś nowego… Przeskanowano mnie na komputerze, kiedy robiliśmy Tron 2. Jak to się nazywało? – Dziedzictwo.
Pomimo ambitnego charakteru technologii, Bridges przyznał, że nie jest do końca zadowolony z wyniku. Aktor przyznał nawet, że w jego odczuciu Clu bardziej przypomina kontrowersyjnego gospodarza telewizyjnego Billa Mahera niż siebie samego z lat 80.:
Niezbyt lubiłem to odtworzenie siebie. Myślałem, że bardziej przypominam Billa Mahera niż siebie.
Clu było ambitnym zadaniem dla artystów zajmujących się efektami wizualnymi końca XXI wieku
Podobnie jak oryginał Trona przesunął granice tego, co efekty cyfrowe mogą osiągnąć w swoim czasie, Tron: Dziedzictwo starał się wyróżnić na tle innych funkcji osiąganych w miarę rozwoju cyfrowych technologii efektów wizualnych. Korzystając z technologii, które Awatara użył do nadania obsady Na’vi życia, zespół zajmujący się efektami cyfrowymi wziął podobiznę Bridgesa z lat 84 Wbrew wszystkiemu jako podstawa występu Clu, zastępując na planie głowę dublera aktora Johna Reardona w ujęciach, w których odtwarzał występ Bridge’a, czego powoływanie do życia zajęło około dwóch lat.
Na swoje czasy Tron: Dziedzictwo zyskał uznanie dzięki śmiałej pracy nad efektami specjalnymi, stając się punktem pochwały wśród krytyków, którzy byli w dużej mierze podzieleni co do filmu. Chociaż narracja i historie bohaterów nie przypadły do gustu każdemu krytykowi, kontynuacja z powodzeniem poszła w ślady oryginału, poszerzając możliwości efektów cyfrowych.
Nasze podejście do cyfrowego starzenia się Jeffa Bridgesa
Czas nie był łaskawy dla podobieństwa Clu
Spoglądając wstecz na rok 2024, znacznie łatwiej będzie dostrzec, skąd bierze się krytyka Bridgesa na temat egzekucji Clu. Chociaż wysiłki są imponujące jak na tamte czasy, wykonanie Clu charakteryzuje się także ciszą, która sprawia, że postać wydaje się niemal plastikowa i nie jest w stanie w pełni uchwycić emocji postaci. W związku z tym Clu wpada w pułapkę Doliny Niesamowitości, polegającą na braku realistycznego występu.
Jednakże w przypadku Clu można argumentować, że ten efekt jest potencjalnie zaletą, szczególnie w historii, która porusza temat świadomości i tego, co definiuje istotę, której cyfrowa egzystencja wyróżnia się na tle innych istot w Siatce. Pomimo tej znacznie bardziej optymistycznej interpretacji i dalszych innowacji w zakresie cyfrowego usuwania starzenia i powielania, wydaje się, że Bridges nie będzie musiał ponownie odgrywać roli Clu w nadchodzące Tron: Ares. Jednakże, jak Trona I Tron: Dziedzictwo oferowanych wcześniej, wielu może mieć nadzieję, że nadchodzący trzeci film zaskoczy ludzi i znajdzie własny sposób na wprowadzenie innowacji w praktyce efektów wizualnych.