Od dawna emitowany do późna w nocy program komediowy „Saturday Night Live” stacji NBC powrócił w weekend ze swoją ofertą premiera sezonu 50, prowadzona przez gwiazdę „Hacks” Jeana Smarta. Ale gdy serial powitał nowy sezon, pożegnał się także z pamiątkowym hołdem dla Toma McCarthy’ego na końcu odcinka.
Nazwisko i twarz mogą nie być znane szerokiej publiczności, ale McCarthy był znajomą twarzą w Rockefeller Center 30, siedzibie „SNL” i jej macierzystym studiu NBC. McCarthy, który zmarł latem w wieku 62 lat, był byłym agentem tajnych służb Stanów Zjednoczonych, który ostatnie 11 lat swojej kariery spędził pracując jako starszy wiceprezes i dyrektor ds. bezpieczeństwa globalnego NBCUniversal.
To właśnie ta ostatnia rola stworzyła jego najbardziej bezpośrednie powiązanie z „SNL”. McCarthy działał jako pośrednik, gdy Secret Service otworzył akta komika Johna Mulaneya, byłego scenarzysty serialu, który wielokrotnie wracał do 30 Rock, aby gospodarzem programu (a także raz bo chciał się ostrzyc). Przy jednej z takich okazji Mulaney w swoim otwierającym monologu zażartował:
„Kolejną rzeczą, która wydarzyła się za Juliusza Cezara, było to, że był tak potężnym maniakiem, że wszyscy senatorowie chwycili za noże i zadźgali go na śmierć. Byłoby interesującą rzeczą, gdybyśmy to teraz przywrócili”.
Mulaney dodał, że uzyskał zgodę swojego prawnika – i jego prawnika – na to, aby żartować w telewizji na żywo. Jednak Secret Service nie był tak rozbawiony.
Tom McCarthy był „bardzo wyrozumiały”
Kopia akta Secret Service na temat Johna Mulaneya, uzyskane przez Wiadomości APzauważa, że kilka dni po wyemitowaniu odcinka skontaktowano się z McCarthym, „aby wyrazić chęć agencji omówienia dowcipu z prawnikami komika” (i prawdopodobnie z prawnikami jego prawników). Akta dotyczące Mulaneya zawierały artykuł Breitbarta z nagłówkiem „John Mulaney żartuje, że senatorowie powinni dźgać Trumpa jak Juliusz Cezar”, mimo że były gość „Saturday Night Live” Donald Trump właściwie nigdy nie była wspominana. Naprawdę Secret Service powinno zdobyć lepsze źródła wiadomości.
Ostatecznie Mulaney nigdy nie został przesłuchany przez Secret Service i wydaje się prawdopodobne, że McCarthy pomógł załagodzić sytuację. O zdarzeniu opowiada w rozmowie z Jimmy’ego KimmelaMulaney wspomina: „Osoba, która mnie sprawdzała, bardzo zrozumiała, że żart nie ma nic wspólnego z Donaldem Trumpem, ponieważ był to eliptyczne nawiązanie do niego. Nic o nim nie mówiłem”.
Nekrolog McCarthy’ego twierdzi, że przepracował 27 lat w Secret Service i dlatego miał odpowiednie kwalifikacje, aby odróżnić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego od żartu komika. Akta dotyczące Mulaneya zostały zamknięte kilka dni po wywiadzie z Kimmelem.