Dobre i złe Antoni Jozue zawsze łączyły ich skomplikowane relacje. Myślami wracam do baru w The O2 w Londynie i do rozmowy, którą odbyliśmy 10 lat temu w tym tygodniu, kiedy przetwarzał pewne niezręczności związane z jego pierwszymi 12 miesiącami jako zawodowego zawodnika.
Do tego czasu spojrzenia nieznajomych stały się codziennością, co jest typowe dla tych, którzy zdobywają sławę. Jednak na początku Joshua miał trudności z pozbyciem się kilku instynktów, które drażniły jego nową rzeczywistość.
„To dziwne” – powiedział mi. „Idę ulicą i widzę ludzi, którzy na mnie patrzą. Mój mózg pyta: „Na co ty, do cholery, patrzysz?” i potrzeba chwili, aby pomyśleć: „To, co robią, jest normalne, rozpoznają cię, to wszystko”.
Jego wewnętrzny monolog w końcu doprowadził go do bardziej przyjaznej reakcji, a druga strona niezmiennie była nieświadoma tego, co przeszło mu przez myśl.
W ubiegły weekend Anthony Joshua został dotkliwie pokonany przez brytyjskiego rywala Daniela Dubois
Joshua został brutalnie znokautowany w ciągu pięciu rund przed wypełnionym po brzegi stadionem Wembley
Oboje uznaliśmy to za całkiem zabawne, a on zaczął przypisywać swoje pragnienia „lewowi” w sobie, ponieważ, oczywiście, to lew go stworzył, a lew jest przydatny, gdy zarabiasz na życie walkami. Lew jest czymś, co należy trzymać i cenić. Ale on też z tym walczył.
Oswajanie tej strony jego charakteru nie zawsze było łatwe i naturalne, a bycie Anthonym Joshuą oznaczało, że było to konieczne — miał więcej partnerów korporacyjnych niż jakikolwiek zawodowy bokser w epoce nowożytnej, a wkrótce były to główne marki, takie jak Jaguar i French Connection. dołączyli do nich Hugo Boss i Beats, którzy zapłacili fortunę, aby być przywiązani do jego nazwiska i mogli się skrzywić, gdyby za dużo lwów pojawiło się w niewłaściwym miejscu.
Wszystko to przywodzi na myśl inną część tej rozmowy. Próbował ukłonić się jednemu ze swoich licznych sponsorów, ale wyszło to trochę sztucznie, więc w końcu się poddał: „To brzmi trochę jak***, prawda?” Z tego też się śmialiśmy.
Obserwowanie, z czym się zmagał jako 24-latek, a to wszystko, zanim został mistrzem świata, było ujmujące, nie wspominając o fascynującym.
Uwaga, oczekiwania, potrzeba bycia kimś innym w różnych pokojach, wszystko zaczęło się na wysokim piętrze po Londynie w 2012 roku i tylko narastało.
Przebył strasznie długą drogę od gangu w Watford i celi w Reading do zostania jedną z największych gwiazd brytyjskiego sportu, a ja często wykrywałem kryzys tożsamości u Joshuy w ciągu kolejnej dekady, od czasu naszego pierwszego z kilku wywiadów.
Osobowość uwięziona pomiędzy osobami, wojownik uwięziony pomiędzy stylami, lew pomiędzy kratami złotej klatki. Eddie Hearn miał kiedyś opis, który był bliski sedna sprawy – „Zły facet próbujący być dobry” – i został on wypowiedziany w kontekście tego, jak okrutny charakter Joshuy na ringu różnił się od tego na zewnątrz.
Problem w tym, że to, co dzieje się na ringu, zaczęło naśladować zewnętrzne zamieszanie Joshuy od dawna. Było to zamieszanie wypisane w jego siniakach w ubiegłą sobotę wieczorem, kiedy ukrywano jego karierę w meczu przeciwko Danielowi Dubois na Wembley.
To była walka, kiedy próbował dźgnąć buldożer, a gdy to nie zadziałało, próbował ponownie zaatakować lwa i został rozpłaszczony.
Joshua osiągnął tak wiele w sporcie, zdobywając złoto olimpijskie w 2012 roku
Jest także dwukrotnym mistrzem wagi ciężkiej, który konsekwentnie zapełnia stadiony
Jednak prawdopodobnie nigdy nie był taki sam od czasu porażki z Andym Ruizem Jr w czerwcu 2019 roku
Wyglądał na zagubionego, jak to robił wiele razy, odkąd Andy Ruiz pokonał go pięć lat temu, i nie przypominał zbytnio tego siniaka, którego pamiętamy z dobrych dni.
Niestety, nie robił tego już dawno przeciwko najpoważniejszym przeciwnikom. Jeśli w ostatni weekend był choć jeden moment, który uchwycił chaos myślenia o tym wszystkim, to miał on miejsce w jego narożniku przed piątą rundą.
Wtedy jego trener, Ben Davison, powiedział mu, żeby „rzucił kostką”, a Joshua odpowiedział: „Rzuć kostką, prawda”. Więc wyszedł machając. Nie tylko Shane McGuigan pełniący funkcję komentatora zastanawiał się, co do cholery robią — widok głowy Joshuy opartej kilka minut później na dolnej linie potwierdził, że miał rację.
Potrzebne były czyste umysły, ale ich nie znaleziono, a Joshua stracił półprzytomność na tym samym stadionie, na którym siedem lat temu rozegrał swoją najlepszą godzinę przeciwko Władimirowi Kliczko; jego dobro i zło żyły pod tym samym łukiem.
Wielu zawodników boksu śledzi upadek Joshuy od pierwszej walki z Ruizem, kiedy jego poczucie niezwyciężoności eksplodowało w dźwięczną nicość po lewej ręce przy prawym uchu. Stał się bardziej zahamowany, nieśmiały, jak to się mówi.
Inni, którzy znają go szczególnie dobrze, wracają dalej do dwustronnej brutalności zwycięstwa Kliczki i objawienia, że potrzebował bardziej taktycznego sprzętu.
Mówią też, że robiąc to, stracił kontakt z najsurowszymi odcieniami agresji, która uczyniła go tak potężnym. Stracił trochę za dużo lwa.
Patrząc na jego przechodzenie z jednego stylu do drugiego w meczu z Dubois i pierwszą z jego dwóch porażek z Oleksandrem Usykiem, trudno się z tym nie zgodzić. Nie można się domyśleć, gdzie go pozostawi ta strata.
Trener Joshuy, Ben Davison, jako pierwszy wszedł na ring po nokaucie w ostatni weekend, ale jego rady udzielone wcześniej przed rzutem rożnym mogły zdezorientować Joshuę
Joshua nigdy nie dogadał się z Duboisem i nie wydawało się, aby miał jasny plan powstrzymania rywala
Joshua zasługuje na szacunek za wszystko, czego dokonał, ale jego dziedzictwo jest skomplikowane
Nie tyle w tym, co będzie dalej – znów będzie walczył, bo po to żyje, nawet mając na koncie dziewięciocyfrowy majątek. Ale co ludzie mówią o jego dziedzictwie w sporcie? Co zobaczą, jeśli miną go na ulicy? Mam nadzieję, że będzie pochlebne.
Być może nigdy nie był tak wspaniały, jak nam mówili promotorzy, ale dotknął wielkości. Wystarczająco dobry, aby zdobyć złoto olimpijskie. Wystarczająco wielki, aby zdobyć tytuł mistrza świata wagi ciężkiej i zrobić to ponownie po jego utracie. Wystarczająco duży, aby pomieścić największą publiczność, jaką widziało Wembley.
Bywały chwile, kiedy wydawał się nie do końca autentyczny, a wręcz zbyt korporacyjny i sztuczny. Bywały chwile, kiedy mówiono rzeczy, które „brzmią g**jo”, i inne, kiedy zsunęła się maska. „Na co się, kurwa, patrzysz?” Czasami trudno było to powiedzieć.
Ale było też niezliczona ilość wspaniałych nocy. I wielkie gesty mniej znane — kilka miesięcy temu dowiedziałem się, że kiedy nagle zmarł niezwykle szanowany dziennikarz bokserski, Joshua zaproponował, że zapłaci za pogrzeb.
To Joshua przekazał sześciocyfrową darowiznę na rzecz oddolnych klubów bokserskich zagrożonych wyginięciem, gdy uderzył Covid. To Joshua planuje nawiązać współpracę z organizacją charytatywną, aby zbudować dom opieki dla walczących bokserów.
Oprócz ciosów, w tym, co zrobił w świecie, który często wydawał mu się dziwny, jest ogromna doza przyzwoitości. Kiedy ostatni raz udzielaliśmy wywiadu w 2021 r., ponownie opowiedział o tym hałasie i oczekiwaniach — było to tak przytłaczające, że powiedział, że chce pewnego dnia uciec na Marsa z Elonem Muskiem. Albo przynajmniej do Amazonii i życia z plemionami, z którymi nie było kontaktu.
Nic tak nie działa na przesadę jak boks i bokserzy. Ale wniósł wiele dobrego do swojego sportu i jedyne, czego żałuje, to to, że najwyraźniej straciło zbyt wiele zła, gdy lew mocno uderzył się w ucho.
VAR nadal zgrywa głupca
W zeszły weekend byłem na stadionie London, aby być świadkiem okropnych wysiłków West Hamu przeciwko Chelsea i powiedziałbym, że Julen Lopetegui i jego zespół dostali to, na co zasłużyli, z wyjątkiem jednego zaskakującego momentu, kiedy Wesley Fofana szarpnął Crysencio Summerville, a VAR nie przyznał żadnego rzutu karnego.
Czuli, że uścisk Summerville’a za ramię był zbyt krótkotrwały i zrodził dwie myśli.
Po pierwsze, Chelsea pozyskała zawodników za dwucyfrowe miliony, których czas na boisku był mniej ulotny niż tamto przeciągnięcie. Po drugie, ten system znajduje nowe sposoby, aby wyglądać głupio.
Wygląda na to, że Crysencio Summerville (po prawej) został odciągnięty przez Wesleya Fofanę (po lewej)
VAR uchylił rzut karny po tym, jak uznał, że chwyt Summerville’a za ramię był „przelotny”
Tottenham jest wściekły, że trzyma Son w niewiedzy
Jest wiele powodów do radości w szaleństwie, jakie panowało w Tottenhamie pod wodzą Ange Postecoglou.
Decyzja o pozostawieniu Son Heung-mina w niewiedzy w związku z nowym kontraktem należy do zupełnie innej kategorii