RIP ducha krykieta. Miałeś swoje momenty i przydałeś się, gdy Anglia narzekała na stuknięcie Jonny’ego Bairstowa autorstwa Alexa Careya podczas ostatniego lata Lord’s.
Ale widok Matthew Pottsa zmieniającego but, gdy Anglia bezskutecznie próbowała przełamać zegar i zniweczyć zniszczony przez deszcz wynik bez wyniku – i udział 2-2 w serii ODI – przeciwko Australia Na Bristolu w niedzielę potwierdził, że mecz się zakończył.
Spirit of Cricket jest teraz odpowiedzią gry na papugę Monty Pythona: jest byłym duchem, stracił ważność, udał się na spotkanie ze swoim twórcą, został pozbawiony życia.
A także o czasie. The Spirit of Cricket, jak zostało to określone przez MCC w preambule do przepisów, jest w rzeczywistości prostym przewodnikiem po grze. Mówi, że należy szanować innych i, hm, to mniej więcej tyle. Czego nie lubić?
Jednak pomimo prostoty przesłania, preambuła została przekręcona nie do poznania przez obie strony debaty.
Matthew Potts zmienił but, gdy Anglia bezskutecznie próbowała skrócić czas gry
Anglia próbowała uzyskać zniszczony przez deszcz wynik bez wyniku i udział 2-2 w serii ODI przeciwko Australii
Duch krykieta przydał się, gdy Anglia narzekała na uderzenie Jonny’ego Bairstowa przez Alexa Careya zeszłego lata podczas Lord’s, ale niedziela potwierdziła, że mecz się zakończył
Jedna strona (głównie angielska) wykorzystała to, aby wspiąć się na wyżyny moralne: ważniejsze jest bycie naprawdę dobrym facetem, niż granie zgodnie z prawem, i dlatego Australia powinna była wycofać swoją całkowicie legalną, uderzającą apelację przeciwko Bairstow.
Widok członków samego klubu, który napisał te prawa, przepraszających Australijczyków za ich przestrzeganie, był jednym z wielu absurdów tamtego dnia w Lord’s.
Druga strona (głównie azjatycka, a zwłaszcza indyjska) uważa, że preambuła jest środkiem narzucenia nowemu światu przestarzałej koncepcji, powrotem do kolonializmu, sposobem na utrzymanie ich na swoim miejscu.
Obie strony się mylą: Duch Krykieta po prostu każe nam być dla siebie miłymi. To piękny pomysł – i beznadziejnie optymistyczny.
Przede wszystkim idea, że krykiet ma ducha, a może nawet duszę, przywołuje się, gdy drużynie pasuje to przywołanie, ale poza tym łatwo ją zignorować. Anglię zaniepokoiło potykanie się Bairstow, więc ponarzekali. Wiedzieli także, że marnowanie czasu jest ich jedyną szansą na wybawienie w Bristolu, więc porzucili swoje zasady.
Tak naprawdę istniał mniej podstępny sposób na spowolnienie nadmiernego tempa, ale Harry Brook za późno się zorientował. Zamiast oddać trzy overy Adilowi Rashidowi, co dało zaledwie osiem pojedynczych trafień i padło w mgnieniu oka, kapitan Anglii powinien był pozostać przy szybkich, których ukończenie trwa dłużej.
Zamiast tego mieliśmy absurdalny widok Pottsa udającego, że ma problem z ćwiekami i sznurowadłami – tak jak zrobili to Curtly Ambrose i Courtney Walsh w Trynidadzie w latach 1989–90, kiedy Indie Zachodnie spowolniły zawyżoną stawkę do dziewięciu na godzinę, a Anglia o krok od historycznego prowadzenia 2:0.
I tak to działa. Inne narody mogą uwielbiać wytykać angielską hipokryzję, ale wszyscy to robią i zawsze tak było.
W niedzielę w Bristolu Australia ostatecznie zapewniła sobie serię zwycięstw 3:2 nad Anglią
Australia tradycyjnie argumentowała, że jej odbijający nie chodzą, ponieważ decyzja należy wyłącznie do sędziego. Całkiem sprawiedliwe. Mimo to nadal piana im na usta w związku z odmową Stuarta Broada oddania się za grubą przewagę na Trent Bridge w 2013 roku.
Shakib Al Hasan z Bangladeszu z radością zaapelował o „przekroczenie limitu czasu” przeciwko Angelo Mathewsowi ze Sri Lanki podczas zeszłorocznego meczu Pucharu Świata w Delhi, ponieważ było to „przepisowe”. Ten sam Shakib wyrwał kiedyś kikuty z ziemi podczas krajowego meczu, ponieważ nie zgodził się z decyzją lbw.
Tymczasem Indie rutynowo przenoszą sprawy na poziom makro, bezczelnie zmieniając boisko przed półfinałem Pucharu Świata przeciwko Nowej Zelandii w Bombaju, pomimo wściekłości niezależnego konsultanta ICC ds. boiska.
Kiedy tę historię zamieciono pod dywan, ponieważ nikomu nie odpowiadała – ani Indiom, ani ICC, ani żadnemu z innych krajów krykieta, których finansowanie gry zależy od wizyt z Indii – był to dowód na to, że duch krykieta jest nadużywany poza boiskiem równie łatwo, jak na nim.
Pomysł, że krykiet ma ducha, pojawia się, gdy pasuje drużynie, aby go wywołać, ale poza tym łatwo go zignorować
Jeśli z niedzielnych szaleństw wyniknęło coś dobrego, to nie tylko dlatego, że taktyka Anglii zawiodła, ale może skłonić ich do zastanowienia się dwa razy, zanim ponownie zagrają kartą Spirit of Cricket.
Powinni także poczuć się ukarani faktem, że kapitan Australii Mitchell Marsh twierdził, że tego nie zauważył, zamiast tego upierał się, że darzył reprezentację Anglii „szacunkiem”. Ale możesz zagwarantować, że on – i ogólnie australijski krykiet – zauważyli i po cichu odłożyli „Bootgate” do wykorzystania w przyszłości.
I też tak to działa. Ponieważ następnym razem, gdy będą musieli pofolgować sobie w meczu przeciwko Anglii, zrobią to, wiedząc, że ostatniego aktu oszustwa dopuścili się Pomowie. Innymi słowy, mają w zanadrzu naruszenie Ducha.
Nie trzeba dodawać, że nie powstrzyma to Anglii od narzekań. Nawet w jesiennym chłodzie Bristolu Ashes 2025–26 nabierało tempa.