Ten Dallas Mavericks podobno chcieli od jakiegoś czasu powrotu weterana Markieffa Morrisa. W sobotę uczynili to oficjalnym.
34-letni Morris zgodził się wrócić do Mavericks na roczną umowę, według Shamsa Charanii z The Athletic, zatrzymując weterana-lidera w szatni. Niekoniecznie zatrzyma to Morrisa na boisku, gdzie rozegrał tylko 34 mecze dla Mavericks od czasu przybycia w ramach wymiany w 2023 r., która sprowadziła Kyrie Irvinga do Dallas.
Ale Dallas nie podpisze ponownie kontraktu z Morrisem za jego 2,5 punktu na mecz i 15 trójek, które trafił w zeszłym sezonie. Przywraca go, ponieważ drużyna ma wielu dobrych rezerwowych, którzy mogą grać, ale nie wielu doświadczonych liderów. Trener Jason Kidd nazwał nawet Morrisa, a nie Irvinga czy Lukę Doncicia, MVP drużyny.
Morris rozpoczął karierę w Phoenix Suns, a następnie grał najlepiej jako silny skrzydłowy w Washington Wizards, grając u boku Johna Walla i Bradleya Beala. Od tego czasu grał w sześciu drużynach, zdobywając tytuł z Los Angeles Lakers w 2020 roku.
Jednak Morris znalazł dom w Dallas, zyskując sympatię lokalnych fanów, ponieważ mimo że pochodzi z Filadelfii, fan Dallas Cowboys. To bardzo pomaga w drużynie, która kiedyś ukarany grzywną Darrell Armstrong otrzymał 1000 dolarów za wygłoszenie do mikrofonu na arenie pytania: „Co powiecie na Redskins?” po zwycięstwie Washington nad Cowboys w 2005 r.
Jedynym minusem dla Morrisa było to, że nie udało mu się przekonać Mavericks, aby przyjęli również jego brata bliźniaka, Marcusa Morrisa. Markieff ogłosił, że wraca w lipcu, ale wyraził nadzieję, że bliźniaki Morris będą pakietem.
Przynajmniej na razie zajmie ostatnie miejsce w składzie drużyny.
Nawet jeśli Markieff nie zagra ani minuty, warto zapłacić minimalną kwotę weterana, aby Dallas miał go w szatni. W końcu, gdy wrzuca się do jednego zespołu tak różne osobowości jak Doncic, Irving i Klay Thompson, nigdy nie można mieć zbyt wielu weteranów, aby sędziowali w szatni.