Treść artykułu
W miarę jak deszcz po huraganie Helene padał coraz mocniej, pracownicy fabryki tworzyw sztucznych w wiejskim stanie Tennessee nie przestawali pracować. Dopiero gdy woda zalała parking i wyłączono prąd, elektrownia została zamknięta, a pracownicy odesłani do domu.
Reklama 2
Treść artykułu
Kilku nigdy tego nie osiągnęło.
Szalejąca powódź porwała 11 osób, a tylko pięć udało się uratować. Potwierdzono, że dwie z nich nie żyją, a liczba ofiar śmiertelnych w dotkniętych stanach przekroczyła we wtorek 150 osób.
Cztery inne osoby nadal nie są znane, ponieważ zostały zmyte w piątek w małym miasteczku Erwin w stanie Tennessee, gdzie dziesiątki osób uratowano z dachu szpitala.
Niektórym pracownikom udało się odjechać z fabryki, inni utknęli na zakorkowanej drodze, gdzie poziom wody podniósł się na tyle, że zmiótł pojazdy. Filmy przedstawiają brązową powódź z sąsiedniej rzeki Nolichucky, która pokrywa pobliską autostradę i uderza w drzwi Impact Plastics.
Jacob Ingram, specjalista od formowania form w fabryce tworzyw sztucznych, sfilmował siebie i cztery inne osoby czekające na ratunek, gdy obok przejeżdżały kołyszące się pojazdy. Później zamieścił wideo na Facebooku z podpisem: „Chcę tylko powiedzieć, że mam szczęście, że żyję”. W sobotę w mediach społecznościowych opublikowano filmy z akcji ratunkowej helikopterem.
Treść artykułu
Reklama 3
Treść artykułu
Na jednym z filmów widać Ingrama patrzącego w dół w kamerę, a nad nim unosi się zielony helikopter Gwardii Narodowej Tennessee, unoszący jednego z pozostałych ocalałych. Na innym widać żołnierza zapinającego uprząż kolejnego ewakuowanego.
Firma Impact Plastics podała w poniedziałkowym oświadczeniu, że w piątek „nadal monitorowała warunki pogodowe” i że menedżerowie zwolnili pracowników, „kiedy woda zaczęła zalewać parking i przyległą drogę dojazdową, a w zakładzie doszło do utraty zasilania”.
POLECANE WIDEO
W wywiadach z lokalnymi serwisami informacyjnymi dwóch pracowników, którym udało się opuścić zakład, zaprzeczyło tym twierdzeniom. Jeden z nich powiedział News 5 WCYB, że pracownikom kazano czekać, aż będzie „za późno”. Inny, Ingram, złożył podobne oświadczenie dla Knoxville News Sentinel.
Reklama 4
Treść artykułu
„Powinni byli ewakuować się, kiedy otrzymaliśmy ostrzeżenia o gwałtownej powodzi i kiedy zobaczyli parking” – powiedział Ingram. „Zapytaliśmy ich, czy powinniśmy się ewakuować, ale powiedzieli nam, że jeszcze nie, nie jest wystarczająco źle”.
Pracownik Robert Jarvis powiedział News 5 WCYB, że firma powinna była pozwolić im wcześniej wyjść.
Jarvis powiedział, że próbował odjechać swoim samochodem, ale poziom wody na głównej drodze był zbyt wysoki i ze strefy zalewu mogły wydostać się tylko pojazdy terenowe.
„Woda podnosiła się” – powiedział. „Przyjechał facet samochodem 4×4, zabrał kilku z nas i uratował nam życie, inaczej też byśmy nie żyli”.
Ingram powiedział, że 11 pracowników znalazło chwilową wytchnienie w tylnej części ciężarówki prowadzonej przez przechodnia, która jednak wkrótce się przewróciła po uderzeniu gruzem.
Ingram powiedział, że przeżył, chwytając się plastikowych rur znajdujących się w ciężarówce. Powiedział, że on i cztery inne osoby przepłynęli około pół mili (około 800 metrów), zanim znaleźli bezpieczeństwo na solidnej stercie gruzu.
Reklama 5
Treść artykułu
Impact Plastic powiedział we wtorek, że nie ma żadnych aktualizacji.
„Jesteśmy zdruzgotani tragiczną stratą wspaniałych pracowników” – stwierdził w poniedziałkowym oświadczeniu założyciel firmy Gerald O’Connor. „Zaginieni lub zmarli oraz ich rodziny są w naszych myślach i modlitwach”.
W miarę kontynuowania poszukiwań w wielu stanach we wtorek wzrosła liczba ofiar śmiertelnych huraganu Helene. Ci, którzy przeżyli, szukali schronienia i walczyli o bieżącą wodę, prąd i żywność. Inni w regionie przygotowują się na wprowadzenie barier utrudniających głosowanie.
Dwie potwierdzone ofiary w fabryce tworzyw sztucznych w Tennessee to obywatele Meksyku, powiedziała Lisa Sherman-Nikolaus, dyrektor wykonawcza Koalicji na rzecz Imigrantów i Uchodźców w Tennessee. Powiedziała, że wiele rodzin ofiar rozpoczęło internetowe zbiórki pieniędzy na pokrycie kosztów pogrzebu i innych wydatków.
Bertha Mendoza była ze swoją siostrą, gdy zaczęła się powódź, ale zgodnie z pochwałą na jej stronie GoFundMe, której autorką była jej synowa, która odmówiła rozmowy kwalifikacyjnej, rozdzielono ich.
„Była bardzo kochana przez rodzinę, społeczność, rodzinę kościelną i współpracowników” – czytamy w mowie pochwalnej.
Treść artykułu