Home Aktualności 25 lat później „Matrix” zmienił kulturę na najgorsze

25 lat później „Matrix” zmienił kulturę na najgorsze

19
0


Syndrom głównego bohatera odnosi się do kogoś, kto wierzy, że jest bohaterem większej narracji. W internecie tzn wyjaśnić ktoś z rozdętym ego i, co ważniejsze, czujący się odłączony od świata zewnętrznego.

Bardzo często zdarza się, że filmy sprawiają, że widz czuje się zanurzony w świecie, w którym się znajduje. Zwłaszcza w 1999 r. pojawiło się kilka głośnych filmów, w tym „American Beauty”, „Fight Club”, „Being John Malkovich” i „Office Space”, które wywarły ogromny wpływ na przedstawienie alienacji klasy średniej. Jednak żaden inny film z lat 90. nie wywarł tak dużego wpływu na wyobcowaną klasę średnią – i w ogóle na kulturę popularną, jak „Matrix”.

„Matrix” – który w tym roku kończy 25 lat – od chwili premiery stał się fenomenem kulturowym. To był przełom dla braci Wachowskich, którzy właśnie nakręcili swój hitowy film „Więzy”, niskobudżetowy thriller kryminalny w stylu neo-noir. Minęło ćwierć wieku od premiery, a fani wciąż nie mogą przestać cytować dialogów zawartych w filmie, ani przestać myśleć, że steampunk jest fajny. Wykorzystując większość swoich inspiracji na okładce (pokrytej czarnym trenem) – od „Alicji w Krainie Czarów” przez filmy o sztukach walki po anime – „Matrix” wypuścił bardzo pożądaną serię, która doczekała się trzech sequeli i piątej w toku . proces.

W lutym 2019 r. Magazyn New York dedykowane problem dla „Matrixa”. Porusza kilka tematów ważnych dla spuścizny filmu, od Keanu Reevesa w roli Neo, poprzez zwolnione tempo filmu, aż po mistrzowskie zrozumienie świadomości maszynowej, spopularyzowanej przez Jeana Baudrillarda. Jednak według Nowego Jorku to właśnie narracja filmu – w której pracownik umysłowy po ucieczce do postapokaliptycznej dystopii w realnym świecie odkrywa, że ​​żyje w symulacji komputerowej – jest najbardziej fascynującym aspektem filmu. Dwadzieścia pięć lat później „Matrix” nadal znajduje się w czołówce naszej popkulturowej wrażliwości.

Carrie-Anne Moss i Keanu Reeves w rolach Trinity i Neo. bracia Warner

Zagłęb się w nowojorski odcinek specjalny, a przez chwilę stanie się on ciekawszy niż sam film. Jest tam esej Andrei Long Chu o tym, jak film jest alegorią zmiany płci (obie Wachowskie są kobietami trans). Istnieją inne eseje na temat „czerwonej pigułki”, najtrwalszej koncepcji filmu, która ogólnie przedstawia wyzwolenie człowieka z ustalonego i postępującego porządku. Pomysł ten jest najbardziej znany w tym filmie.

W „Matrixie” czerwona pigułka jest hołdem dla „Alicji w krainie czarów” („Zjedz mnie”), w której Morfeusz prosi Neo o dokonanie wyboru. Jeśli wybierze niebieską pigułkę, powróci do jedynego, jaki zna – sztucznego świata – i na zawsze pozostanie ślepy na rzeczywistość. Jeśli jednak wybierze czerwoną pigułkę, wybierze realny świat, który jest znacznie mroczniejszy i bardziej niebezpieczny.

Dziś ideę „czerwonego głosowania” wykorzystują przede wszystkim konserwatyści i grupy manosferyczne – w szczególności Andrew Tate – do krytyki ortodoksyjnych norm, które w przeważającej mierze faworyzują grupy lewicowe. Neo staje się Tym, który wyzwala ludzi żyjących w intelektualnej biedzie i walczy z Agentami (reprezentującymi sztuczną inteligencję narzucającą udawany świat), którzy postrzegają go i niewielką grupę jego rodaków jako zagrożenie dla ich władzy.

Cztery lata temu Lana Wachowski, która identyfikuje się jako kobieta trans, stwierdziła retrospektywnie, że jej filmy były „transtropami”: dodać że „firmy nie są na to gotowe”. Pani Chu w swoim eseju z 2019 r. myśleć że czerwona pigułka reprezentuje hormony, które przyjmuje jako transpłciowa kobieta. Twierdzi, że Neo cierpi na dysforię, a Matrix (nierealny świat) utrwala binarność płci, a Agenci są zwolennikami transfobii.

Keanu Reeves jako Neo i Hugo Weaving jako agent Smith. bracia Warner

Dziś, gdy Elon Musk powiedział na Twitterze „weź czerwoną pigułkę”, Ivanka Trump zacytowała jego tweet jako zgodę jedynie na to, by Lilly Wachowski powiedziała „pieprzcie się oboje”. Krótko mówiąc, oznacza to intensywną walkę o prawdziwy sens filmu. Jeśli jest coś, co mogłoby zjednoczyć Trumpa, Muska i Wachowskich, to właśnie to, że zdają się podzielać opinię, że społeczeństwo jest zepsute, a jedyną drogą do prawdy jest siła jednej jednostki. Jest to głęboki, choć płytki sposób myślenia, maskujący wstręt do samego siebie jako uczciwość, nadymający swoje ego z powodu postrzegania go jako fałszywego boga i dochodzący do wniosku, że ostatecznie za wszystkimi nieszczęściami społeczeństwa kryje się spisek.

W pewnym stopniu film, choć niezwykle wpływowy, padł ofiarą pobłażania sobie. Większość tematów, o których wspomniałem wcześniej, zmaterializowała się w obszerniejszą metanarrację w najnowszym wpisie serii „The Matrix Resurrections”. W scenie, w której kilku bohaterów omawia kulturowy wpływ oryginalnego „Matrixa”, stwierdzają, że atrakcyjność filmu leży w jego duchowości i budowaniu świata. „Resurrections” jest równie zagmatwane jak jego poprzednik, ale co gorsza, poniża siebie i swoją publiczność. To pokazuje, że jakakolwiek interpretacja filmu, która nie uwzględnia przemiany bohatera, jest albo nieprawdziwa, albo mijająca się z celem.

To właśnie sprawia, że ​​wielu fanów interesuje się analizą tęsknoty za „Matrixem”. Ubierając swój film w opowieść o marginalizowanej mniejszości, Wachowscy wychodzili z założenia, że ​​tylko oni mają kontrolę nad ich sztuką; że otaczająca ich kultura nie powinna kształtować ich w coś, czego nie chcą. Choć współczesna kultura filmowa to niewiele więcej niż poszukiwanie pozwolenia, ceni cnotę ponad prawdę i moralność ponad patos.

W rzeczywistości „Matrix” jest wyjątkowy i wykracza poza narrację przejściową. Film kręcono w Sydney w Australii (ze względu na ulgi podatkowe), a sceneria rzeczywiście podkreśla błotniste tło w stylu neo-noir (często przechodzę obok fontanny Martin Place, gdzie widzimy kobietę w czerwieni). Cytaty typu „Znam kung fu” są tandetne, ale ujmujące. Efekty wizualne były wówczas olśniewające i w większości nadal aktualne. Złoczyńcy tacy jak Cypher i Agent Smith są na tyle przekonujący, że przedstawiają pokrętny argument za pozwoleniem maszynom na opętanie wszystkich ludzi. Czy rozważyłbyś zażycie niebieskiej pigułki, aby wieść wygodne życie w zgodzie i porządku (ze stekiem i czerwonym winem), gdzie prawdziwymi złoczyńcami są Neo i Morfeusz?

Fiona Johnson jako Kobieta w czerwonej sukience w kultowej scenie „Matrix” nakręconej przy fontannie Martin Place w Sydney. bracia Warner

Podczas kręcenia pierwszego filmu pan Reeves nie był już tą szorstką gwiazdą kina akcji, jaką był w latach 50. przy „Johnie Wicku”. W 1999 r. nadal używał tego samego, nieco zdezorientowanego wyrazu twarzy, jaki opanował w rolach ingenu, na wpół napalonych bohaterów w „Niebezpiecznych związkach”, „Rodzicielstwie” oraz „Wspaniałej przygodzie Billa i Teda”. Ale łączy go wiele chemii ze swoją koleżanką, Carrie Ann-Moss, która gra Trinity, tajemniczą kobietę, która wyprowadza Neo z Matrixa. Romantyczna pogoń Neo za Trinity nie jest niczym nowym i przenika całą serię, aż do tragicznego zakończenia „Resurrections”. Jednak 25 lat później pierwotne powiązanie z pierwszym filmem nadal pozostaje aktualne, ponieważ wzbudziło wśród widzów poczucie nadziei, zanim zostało zaprzepaszczone przez coraz bardziej zarozumiały nihilizm kontynuacji.

Seria „Matrix” ma w sobie treść pracy magisterskiej, której autor po raz pierwszy odkrył twórczość Marka Fishera na TikToku. Ale oryginalny film wytrzymuje oglądanie, co czyni go interesującym i przyciąga Wachowskich szerszą publiczność. Niestety, jest to skażone przez ich zwolenników, którzy wykorzystują to do promowania swojej ideologii, bo w ostatecznym rozrachunku wolność, według ich narracji, staje się posłuszeństwem. I to ironiczne i niefortunne, że stało się to całym przesłaniem filmu.