

Ligue 1: PSG zwycięża w Lille po emocjonującym spotkaniu
W trzeciej kolejce francuskiej Ligue 1 kibice byli świadkami niezwykle ciekawego pojedynku pomiędzy Lille OSC a Paris Saint-Germain. Drużyna z Paryża pokazała swoją klasę i pewnie pokonała gospodarzy 3:1, notując tym samym kolejne ważne zwycięstwo w sezonie.
Mocny początek PSG
Już od pierwszego gwizdka widać było, że piłkarze PSG zamierzają narzucić swoje warunki gry. W 25. minucie L. Beraldo wykazał się dobrą postawą w defensywie, powstrzymując ofensywę Lille. Zaledwie kilka minut później, w 31. minucie, A. Ribeiro znalazł się w dogodnej sytuacji i podjął próbę strzału, jednak nie udało mu się pokonać bramkarza gospodarzy.
Przewaga gości zaczęła być coraz bardziej widoczna, a efekty przyszły bardzo szybko. Najpierw Vitinha, w 33. minucie, wpisał się na listę kluczowych zawodników tego spotkania, po czym, już trzy minuty później, B. Barcola podwyższył prowadzenie, dając paryżanom jeszcze większą pewność siebie.
Lille stara się odrobić straty
Po przerwie gospodarze próbowali zmienić przebieg meczu. W 47. minucie N. Mukau próbował zdobyć bramkę kontaktową, jednak PSG skutecznie odpierało wszystkie ataki Lille. Zespół z północy Francji nie rezygnował, a w 78. minucie E. Zhegrova zapisał się jako jeden z kluczowych graczy drugiej połowy, podejmując kolejne próby stworzenia zagrożenia pod bramką rywala.
PSG kontroluje końcówkę meczu
W końcowych minutach to jednak goście z Paryża pokazali większe opanowanie i doświadczenie. G. Donnarumma, bramkarz PSG, w 84. minucie popisał się świetną interwencją, nie dopuszczając do utraty bramki. Chwilę później, bo już w doliczonym czasie gry, B. Diakite oraz R. Kolo Muani odegrali kluczowe role, przypieczętowując sukces PSG. Ostatecznie Lille zdołało zdobyć honorowego gola, jednak nie wystarczyło to, by odwrócić losy spotkania.
Podsumowanie spotkania
Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Paris Saint-Germain. Goście zdominowali pierwszą połowę, szybko budując przewagę, którą konsekwentnie utrzymywali do końcowego gwizdka. Lille mimo ambitnej postawy nie było w stanie skutecznie przeciwstawić się dobrze dysponowanemu rywalowi.
Dla PSG to kolejny ważny triumf, który umacnia ich pozycję w tabeli Ligue 1 i potwierdza, że paryżanie wciąż pozostają głównymi kandydatami do mistrzostwa Francji.

Otwiera się sezon US Open w Waszyngtonie: Taylor Fritz i Jessica Pegula na starcie
Początek letniego cyklu na kortach twardych
Po zakończeniu sezonu na kortach trawiastych, tenisowe toury przechodzą do kolejnej fazy. W Stanach Zjednoczonych zarówno mężczyźni, jak i kobiety rozpoczną rywalizację na twardych nawierzchniach podczas Citi Open w Waszyngtonie, co jest zarazem startem północnoamerykańskiej części sezonu. Równolegle w Europie, w Kitzbuhel oraz Umagu, rozgrywane są ostatnie turnieje ATP na ziemi w tym roku. Dalej aż do końca sezonu dominować będą już tylko korty twarde.
Fritz i Shelton wśród faworytów męskiego turnieju
Tegoroczny sezon na twardych kortach w USA wygląda nieco inaczej niż w poprzednich latach. Tradycyjne otwarcie w Atlancie (ATP) oraz Stanford/San Jose (WTA) zostało wycofane, natomiast największe turnieje – w Kanadzie i Cincinnati – wydłużono z dziewięciu do dwunastu dni. Waszyngton pozostaje jednak wierny sprawdzonej formule – od lat jest to turniej zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn, a obecnie obie imprezy mają rangę 500.
W odróżnieniu od innych amerykańskich wydarzeń, obsada turnieju męskiego w stolicy USA jest wyraźnie bardziej zróżnicowana narodowościowo. Spośród 48 uczestników, 12 pochodzi z USA, a aż 20 z Europy. Wysokie miejsca w drabince zajmują Taylor Fritz, Lorenzo Musetti, Holger Rune oraz Ben Shelton. Zarówno Fritz, jak i Shelton, są obecnie na fali po znakomitych występach na Wimbledonie i będą pod szczególną obserwacją w kontekście zbliżającego się US Open. Warto dodać, że żaden z nich nie dotarł jeszcze do finału w Waszyngtonie.
Jessica Pegula i Emma Navarro na czele stawki kobiet
Turniej WTA w Waszyngtonie ma nieco mniejszą obsadę i pulę nagród niż rywalizacja mężczyzn, ale wciąż budzi spore zainteresowanie, zwłaszcza ze względu na dwie najwyżej rozstawione Amerykanki – Jessicę Pegulę i Emmę Navarro. Pegula, zwyciężczyni tego turnieju z lat 2019 i 2021, po niespodziewanej porażce w pierwszej rundzie Wimbledonu będzie chciała wrócić na zwycięską ścieżkę. Sezon letni na twardych kortach to dla niej czas, gdy zwykle prezentuje najwyższą formę. W zeszłym roku triumfowała w Kanadzie, a także dotarła do finałów w Cincinnati i Nowym Jorku. Ma więc sporo punktów do obrony przed US Open i z pewnością będzie chciała maksymalnie wykorzystać szansę w tym tygodniu.
Powrót Venus Williams po 16 miesiącach przerwy
Duże emocje budzi także powrót Venus Williams, która po 16-miesięcznej przerwie spowodowanej problemami zdrowotnymi, zdecydowała się przyjąć dziką kartę do turnieju w Waszyngtonie – pierwszego przystanku na twardych kortach przed US Open.
– Wiem, czego chcę, ale nie zawsze chcę o tym mówić. Jestem tu teraz i zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Skupiam się na tym, co przede mną – powiedziała Williams, podkreślając, że nie zdradza wszystkich swoich planów.
Venus Williams zmierzy się w pierwszej rundzie z 23-letnią Peyton Stearns, która zajmuje obecnie 34. miejsce w rankingu WTA i w ubiegłym roku zdobyła swój pierwszy tytuł w Rabacie na kortach ziemnych. Dla starszej siostry Sereny Williams będzie to pierwszy mecz od czasu porażki w Miami przed rokiem.
– Moim celem jest czerpać radość z gry i nie wywierać na sobie zbyt dużej presji – podkreśliła Venus Williams. – Dla mnie sukces to wiara w siebie i trzymanie się swojego procesu. Po tak długiej przerwie to naprawdę nie jest łatwe, ale na tym się skupiam.
Williams, mistrzyni olimpijska z Sydney z 2000 roku, pięciokrotna triumfatorka Wimbledonu i dwukrotna zwyciężczyni US Open, po raz ostatni zdobyła tytuł WTA w 2019 roku na Tajwanie. Był to też ostatni sezon, w którym rozegrała pełny cykl turniejowy.
– Czuję, że jestem gotowa do gry, nadal jestem tą samą zawodniczką. Lubię grać ofensywnie, to moja specjalność. Teraz chodzi o to, żeby po prostu trafiać piłki w kort. To mój główny cel – zapewnia.
W ubiegłym roku sport nie był jednak dla niej priorytetem. – Moja walka o zdrowie była naprawdę trudna. Rok temu przygotowywałam się do operacji i nie mogłam myśleć o grze. Dziś cieszę się, że mam okazję wrócić na kort i znów poczuć sportową rywalizację.
Przyjazd na Wimbledonie i miłość do gry na twardych nawierzchniach sprawiły, że Williams postanowiła znów wyjść na kort w Waszyngtonie. – Uwielbiam ten sport, a korty twarde są moją ulubioną nawierzchnią. Decyzja o powrocie była dla mnie naturalna – przyznała.
Tak rozpoczyna się kolejny emocjonujący etap tenisowego lata, który zakończy się wielkoszlemowym US Open.