Koszykówka

Anyang Jung Kwan Jang przerywa serię zwycięstw Changwon LG Sakers

Koszykarze Anyang Jung Kwan Jang odnieśli swoje czwarte zwycięstwo w sezonie, pokonując na wyjeździe broniących tytułu mistrzowskiego Changwon LG Sakers i kończąc tym samym ich passę trzech wygranych z rzędu.

W środowym meczu sezonu zasadniczego Koreańskiej Ligi Koszykówki (KBL) 2025-2026, rozegranym w hali sportowej w Changwon, drużyna Anyang Jung Kwan Jang pokonała gospodarzy 70:62.

Przebieg spotkania

Dzięki tej wygranej, zespół z Anyang uniknął drugiej porażki z rzędu po niedawnej przegranej trzema punktami z Seoul Samsung Thunders. Z bilansem 4-2, Jung Kwan Jang umocniło się na trzecim miejscu w tabeli, stając się pierwszą drużyną w lidze, która osiągnęła cztery zwycięstwa. Na czele tabeli z wynikiem 3-1 znajdują się obecnie Busan KCC Egis i Wonju DB Promy. Dla LG Sakers, których seria zwycięstw została przerwana, był to drugi przegrany mecz w sezonie (bilans 3-2), co plasuje ich na czwartym miejscu, ex aequo z Suwon KT Sonicboom.

Dominacja od pierwszej kwarty

Już od pierwszych minut spotkania goście narzucili swój styl gry, przez niemal siedem minut pozwalając rywalom na zdobycie zaledwie dwóch punktów. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 25:12 dla Jung Kwan Jang, a jej kulminacyjnym momentem był rzut za dwa punkty Rhenza Abando równo z syreną końcową.

LG Sakers próbowali odrabiać straty, a pod koniec drugiej kwarty, dzięki poprawie w obronie i skutecznej grze Carla Tamayo, udało im się zmniejszyć różnicę do dziesięciu punktów (24:34) na 1 minutę i 26 sekund przed przerwą. Jednak celny rzut z dystansu Johnny’ego O’Bryanta ostudził zapał gospodarzy i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 39:26 dla gości. Kluczowy zawodnik LG, Assem Marei, mimo zebrania dziewięciu piłek, nie zdobył w tej części meczu ani jednego punktu, a skuteczność rzutów z gry całego zespołu wyniosła zaledwie 28%.

W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Przy stanie 45:35 dla Jung Kwan Jang, seria trzech celnych rzutów za trzy punkty – jednego O’Bryanta i dwóch Han Seung-hee – pozwoliła gościom na 3 minuty i 30 sekund przed końcem trzeciej kwarty powiększyć przewagę do 54:35. Po trzeciej kwarcie różnica wynosiła już ponad dwadzieścia punktów (62:41).

W ostatniej części spotkania obaj trenerzy dali szansę rezerwowym. Mimo że LG Sakers zdołali nieco zmniejszyć straty, między innymi dzięki celnym „trójkom” Choi Hyung-chana, nie miało to już wpływu na końcowy rezultat.

Klucz do zwycięstwa: solidna obrona

Decydująca okazała się znakomita gra obronna zespołu Jung Kwan Jang pod wodzą trenera Yoo Do-hoona. Zespół ten legitymuje się najlepszą defensywą w lidze, tracąc w pierwszych pięciu meczach sezonu średnio zaledwie 68,0 punktów. W meczu przeciwko LG, defensywa gości skutecznie zneutralizowała największe atuty mistrzów: Yu Gi-sanga (6 punktów), Yang Jun-seoka (7 punktów) oraz Assema Mareia, który zdobył tylko 2 punkty (choć zanotował 10 zbiórek), trafiając zaledwie jeden rzut z gry.

Wyróżniający się zawodnicy

W ataku drużyny z Anyang prym wiedli Rhenz Abando, który zdobył 18 punktów, oraz Han Seung-hee z dorobkiem 16 punktów. Johnny O’Bryant dołożył double-double, notując 14 punktów i 11 zbiórek.

Wśród gospodarzy najskuteczniejszy był Carl Tamayo, zdobywca 19 punktów, jednak jego występ przyćmiła słaba skuteczność rzutów wolnych (zaledwie 2 trafione na 8 prób).

Tenis

Walka o tron w kobiecym tenisie: Świątek depcze po piętach Sabalence

Rywalizacja na szczycie rankingu WTA nabiera rumieńców. Iga Świątek, po serii znakomitych występów, konsekwentnie zmniejsza dystans do liderującej Aryny Sabalenki. Ostatnie wyniki obu zawodniczek zwiastują emocjonującą końcówkę sezonu, w której stawką jest pozycja numer jeden na świecie.

Zwycięska passa Igi Świątek

Polska tenisistka utrzymuje znakomitą formę, co potwierdziła w swoim ostatnim spotkaniu, pokonując Kamillę Rachimową 2:0 (6:4, 7:6 (8-6)). To zwycięstwo jest kontynuacją jej imponującej passy w ostatnich miesiącach. Po triumfie na Wimbledonie, Świątek sięgnęła po tytuły w Cincinnati i Korea Open, co pozwoliło jej awansować na drugie miejsce w rankingu, wyprzedzając Amerykankę Coco Gauff. Teraz jej głównym celem jest powrót na szczyt i zdetronizowanie obecnej liderki.

Aryna Sabalenka i jej pozycja liderki

Na czele rankingu wciąż znajduje się Aryna Sabalenka. Białorusinka, opisywana przez byłą zawodniczkę Garbine Muguruzę jako „idealna osobowość na numer jeden na świecie”, jest siłą, z którą trzeba się liczyć. Specjalizuje się w dalekich awansach w turniejach wielkoszlemowych, co udowodniła, wygrywając US Open. Jednak jej dominacja została ostatnio zachwiana. Podczas turnieju Wuhan Open, gdzie do tej pory mogła pochwalić się serią zwycięstw, jej passa została przerwana w półfinale przez Jessicę Pegulę.

Podejście mentalne obecnej liderki

Mimo rosnącej presji ze strony Świątek, Sabalenka zachowuje spokój. W niedawnej rozmowie z mediami przyznała, że nie skupia się obsesyjnie na utrzymaniu pierwszej pozycji. „Nie myślę codziennie o utrzymaniu swojego miejsca” – wyznała. Dla niej najważniejszy jest rozwój. „Chodzi o to, by ulepszać swoją grę, stawać się lepszą we wszystkim, a potem wyjść na kort i rywalizować, traktując to jako sprawdzian, czy trenowałam wystarczająco ciężko”. Podsumowała, mówiąc: „Uwielbiam patrzeć na to w ten sposób. To mnie naprawdę motywuje i myślę, że dlatego jestem gotowa do walki każdego dnia”.

Sytuacja w rankingu i walka o punkty

Obecna sytuacja na liście rankingowej jest niezwykle interesująca, zwłaszcza biorąc pod uwagę dorobek punktowy obu zawodniczek. Białorusinka zgromadziła 10 400 punktów. Mimo że po turnieju w Wuhan straciła punkty za nieobronienie tytułu, to za dotarcie do półfinału otrzymała 390 punktów. Z kolei Iga Świątek, dzięki awansowi do ćwierćfinału w tym samym turnieju, powiększyła swój dorobek do 8 768 punktów. Różnica między nimi wynosi obecnie 1 632 punkty. Sabalenka jest świadoma, że Polka nie potrzebuje wiele czasu, aby odrobić straty, dlatego będzie musiała wzmocnić swoją pozycję kolejnym tytułem i powrócić na zwycięską ścieżkę.