15 lat po premierze kinowej, animowany klasyk poklatkowy Laiki „Coraline” stał się niespodziewanym hitem kasowym. Ludzie z Fathom Events nawiązali niedawno współpracę z Laiką, aby przenieść adaptację historii Neila Gaimana autorstwa reżysera Henry’ego Selicka z powrotem na duży ekran, a stwierdzenie, że poszło dobrze, byłoby dramatycznym niedopowiedzeniem.
W miniony weekend „Coraline” zarobiła 5 milionów dolarów, co było drugim weekendem reedycji. Co zadziwiające, zarobił więcej niż remake „Kruka” wytwórni Lionsgate (4,6 mln dolarów) w swoim debiucie. W drugi weekend spadł o mniej niż 50% i do tej pory zarobił 24 miliony dolarów w kraju. To jedna z najbardziej udanych reedycji Fathom. Co jest być może najbardziej zdumiewające, Fathom odniósł już sukces dzięki reedycji filmu w zeszłym roku, która zarobiła ponad 7 milionów dolarów. Doprowadziło to do obchodów 15. rocznicy, które były zaskakująco owocne.
W połączeniu z 6 milionami dolarów z rynków zagranicznych, reedycja „Coraline” przyniosła 30,1 miliona dolarów na całym świecie i wciąż rośnie. Tylko dla dodatkowego kontekstu, to jest znacznie więcej niż ponowne wydanie przez Disneya filmu „Gwiezdne wojny: Mroczne widmo” (19,4 mln USD) z okazji 25. rocznicy, która miała miejsce wcześniej w tym roku. Ponieważ Fathom ma zarezerwowane daty na pierwsze kilka tygodni września, możliwe, że do końca roku film ten znajdzie się wygodnie w pierwszej 50. globalnych premierach 2024 roku.
Coraline od lat znajduje wierną publiczność
To dość niezwykły obrót spraw dla filmu, który w najlepszym razie odniósł skromny sukces w swoich czasach. „Coraline” zarobiła 124,5 mln dolarów w swojej pierwotnej premierze w 2009 r. przy budżecie wynoszącym 60 mln dolarów. To wcale nie było katastrofa podobna do „Brakującego ogniwa” Łajki (26 milionów dolarów w kasie/budżet 102 milionów dolarów)ale nie był to też całkowity hit kinowy. Z czasem jednak film ten naprawdę znalazł swoją publiczność, o czym świadczą zaskakujące liczby dotyczące tych różnych reedycji. Do tej pory globalny dochód filmu wzrósł do 162 milionów dolarów. Albo, mówiąc inaczej, oryginalny dochód stanowił tylko około 75% całkowitego dochodu filmu. To robi wrażenie.
Oparta na noweli Gaimana o tym samym tytule, „Coraline” koncentruje się na młodej dziewczynie, która odkrywa sekretne drzwi w swoim nowym domu, oferujące jej alternatywną wersję życia. Ta równoległa rzeczywistość jest podobna do jej prawdziwego życia, tylko lepsza. Wkrótce sprawy stają się niebezpieczne, a jej nowi rodzice próbują zatrzymać ją w tej alternatywnej rzeczywistości na zawsze.
Przede wszystkim jest to miły obrót spraw zarówno dla Laiki, jak i Selicka. Laika pomogła utrzymać animację poklatkową przy życiu, mimo że studio poniosło kilka poważnych finansowych wpadek, co utrudniło sprawę. Jeśli chodzi o Selicka, on również się zmagał, z Tim Burton często zgarnia lwią część zasług za „Miasteczko Halloween”, który wyreżyserował Selick. Ten film, podobnie jak „Coraline”, miał długie życie, znacznie wykraczające poza jego pierwotną premierę. Z pewnością zyskał szacunek przynajmniej dla swojego nazwiska.
To jest coś w rodzaju okrążenia zwycięstwa dla wszystkich zaangażowanych. Kto wie? Może to również sugerować zdrowe zainteresowanie Nadchodzący film Laiki „Wildwood”, którego reżyserem jest Travis Knight. To dobry znak dla wyjątkowej animacji. To dobrze dla Selicka. To dobrze dla dobrego filmu, że dostał należne mu uznanie po tylu latach.
Więcej na temat wyników kasowych z minionego weekendu opowiedziałem w dzisiejszym odcinku podcastu /Film Daily, którego możecie posłuchać poniżej:
Wydanie ponowne z okazji 15. rocznicy powstania filmu „Coraline” będzie można oglądać od teraz do połowy września.