Home Rozrywka Aubrey Plaza i Maisy Stella to komediowa i dramatyczna siła w tej...

Aubrey Plaza i Maisy Stella to komediowa i dramatyczna siła w tej miłej niespodziance

18
0






Dorastanie jest do bani. Czas wydaje się płynąć szybciej, niż możemy rozsądnie nadążyć, miażdżące rozczarowanie rzeczywistością nigdy nie dorównuje naszym naiwnym oczekiwaniom, a nawet najmilsze wspomnienia mogą wyblaknąć i zamienić się w głębokie pokłady żalu. Żadne z tych spostrzeżeń nie jest szczególnie głębokie dla kogokolwiek, kto jest wystarczająco dorosły, aby pić alkohol, i z pewnością nie są niczym, czego niezliczone filmy nie poruszały już na każdy możliwy sposób. Więc kiedy na radarze pojawia się kolejny komediodramat o dorastaniu z kategorią wiekową R — skupiony na dobrze znanym motywie idealistycznej 18-latki rozkoszującej się ostatnim latem w domu przed przeprowadzką do większych i lepszych rzeczy w mieście — zdrowa dawka sceptycyzmu wydaje się być uczciwą grą. Nawet taki talent jak Megan Park, której reżyserski debiut „The Fallout” od razu sprawił, że jej nazwisko stało się godne uwagitrudno byłoby wyciągnąć cokolwiek nowego z tego założenia.

Cóż, traktuj to jako pełnometrażowy film moja wina skierowany ku temu, co jest niewątpliwie najbardziej emocjonalną i miłą niespodzianką roku. Częściowo napędzana narkotykami igraszka, częściowo lepka komedia romantyczna i częściowo bezwstydny nastoletni melodramat (z odrobiną baśniowej fantazji dla dobrej miary), „My Old Ass” przyjmuje prawdopodobnie najbardziej banalne pułapki i przynosi prawdziwie kreatywny zwrot akcji w formule. Oczywiście oznacza to również, że scenariusz Parka ma jedną nogę mocno osadzoną zarówno w przeszłości, jak i teraźniejszości. Poruszanie się po wielu kliszach gatunku, a jednocześnie dodawanie odświeżającej, nowoczesnej perspektywy sprawia, że ​​jest to niemal nieuniknione. Jest coś dziwnie orzeźwiającego w z natury nostalgicznym filmie, w którym młody bohater rozdarty jest między wolnym duchem dorastania a trzeźwą dorosłością, w pełni wykorzystując to samo napięcie wpisane w jego DNA.

To pchanie i przyciąganie między skrajnościami okazuje się tutaj kluczem do sukcesu. „My Old Ass” może dotrzeć do znanego celu, ale tylko wybierając najbardziej niekonwencjonalne trasy. I jak każda podróż samochodem warta odbycia, jest to jeden z filmów, który rozumie, że połowa zabawy — podobnie jak dorastanie — pochodzi z impulsywnych wyborów, których dokonujemy po drodze.

Nieudana wyprawa na grzyby prowadzi do zachwycająco zwariowanej sytuacji

Podobnie jak ostatnie próby (i oczywiste punkty odniesienia), takie jak „The Edge of Seventeen” czy „Booksmart”, „My Old Ass” zaczyna się w najbardziej przyziemnych okolicznościach. Kiedy poznajemy Elliota granego przez Maisy Stella, jedyną troską nastolatki queer jest w końcu zerwanie z miejscową sympatią, zanim opuści idylliczną farmę, którą nazywa domem, dla zielonych pastwisk college’u w Toronto. Wiejskie lasy kanadyjskie stanowią idealne tło dla ostatniej wyprawy na grzyby, aby uczcić jej 18. urodziny z najlepszymi przyjaciółkami Ro (Kerrice Brooks) i Ruthie (Maddie Ziegler), swoisty rytuał pożegnalny, zanim będzie mogła rozpocząć kolejny rozdział swojego życia. Ale właśnie wtedy, gdy traci nadzieję na nudną podróż bez żadnych zabawnych efektów ubocznych, Elliott zostaje nagle skonfrontowana z jej sarkastycznym, 39-letnim sobą w postaci Aubrey Plaza. (Na początku, w halucynogennym otępieniu, Elliott myli ją z personifikacją Boga — i nic dziwnego). Choć nie są do siebie zbyt podobne, wystarczy niewielki wysiłek, by uwierzyć w ten skok w fantastykę… nawet gdy starsza Elliott zostawia swój numer w telefonie młodszej odpowiedniczki, po czym znika następnego ranka, a obie rozpoczynają najdziwniejszą przyjaźń na odległość, jaką można sobie wyobrazić, rozwiewając wszelkie podejrzenia, że ​​jest ona po prostu wytworem wyobraźni młodszej Elliott.

Chociaż Plaza od tego momentu zostaje ograniczona do minimum czasu ekranowego, ograniczając się głównie do występu głosowego po drugiej stronie telefonu, „My Old Ass” maksymalnie wykorzystuje tę zwariowaną konfigurację. Podobnie jak siostra, której nigdy nie miała, starsza Elliott rozkoszuje się ich niewytłumaczalnym spotkaniem i chętnie przekazuje zarówno mądrość, jak i ostrzeżenia dotyczące tego, co ma nadejść w przyszłości… choć z nutą namacalnej melancholii. Życie wyraźnie nie potoczyło się tak, jak kiedyś miała nadzieję, starając się wymyślić coś bardziej ekscytującego dla młodej Elliott, poza jej obecnym (eee, przyszłym?) statusem doktorantki. Żadnych rozległych romansów z wieloma partnerami, żadnych ekscytujących przygód w egzotycznych miejscach, tylko jedna złowieszcza rada bez kontekstu: „Unikaj Chada”, prawdopodobnie tematu złego rozstania w nadchodzących latach. Naturalnie wkrótce staje twarzą w twarz z intruzem (Percy Hynes White), szalonym chochlikiem-spełnieniiem marzeń, tak niegroźnym jak szczeniak, który stopniowo rozpala ogień jej biseksualnego/panseksualnego przebudzenia.

Czy on jest Naprawdę nic tylko kłopoty? Park ma mnóstwo zabawy, bawiąc się tym centralnym dylematem, utrzymując wszystko lekkim i zwiewnym, nawet gdy wciąż patrzymy krzywo na rozwijającą się miłość, która może być lub nie być złymi nowinami. Co jednak najbardziej imponujące, Elliott nadal ma korzyść z rzeczywistego wnętrza poza jej potencjalnym obiektem miłości. Na własne życzenie skupia się na nawiązywaniu więzi ze swoim kujonowatym bratem Maxem (Seth Isaac Johnson) i irytującą mamą (Maria Dizzia), póki jeszcze ma na to czas, biorąc sobie do serca sentymenty swojego „starego tyłka”. Jak tęsknie mówi na początku, „Jedyne, czego nie możesz odzyskać, to czas”.

Maisy Stella to wschodząca gwiazda

Fakt, że „My Old Ass” wydaje się czymś więcej niż sumą jego części, w dużej mierze zawdzięczamy Plazie i Stelli jako dwóm dynamicznym głównym bohaterom. Film wyraźnie ma nadzieję, że zarówno widzowie z pokolenia milenialsów, jak i generacji Z przyjdą po znanego aktora i zostaną na urzekającym występie nowicjuszki w jej pełnometrażowym debiucie. Plaza dodaje eksplozję gwiazdorskiej mocy jako starsza wersja naszej głównej bohaterki, osadzając tę ​​historię w czymś prawdziwym i znaczącym. Ale to Stella jako nastoletni Elliott jest prawdziwym objawieniem w tej dwustronnej roli, praktycznie zmuszając Park, dyrektorkę zdjęć Kristen Correll i montażystkę Jennifer Vecchiarello do trzymania kamery skierowanej na jej ekspresyjną twarz przez prawie cały czas. I za każdym razem, gdy fabuła wraca, by objąć niektóre z motywów, które próbuje na nowo wymyślić — czy to okazjonalny niezgrabny fragment dialogu, czy niezaprzeczalnie biała, uprzywilejowana i cispłciowa perspektywa, która dominuje w całym przedstawieniu — pomaga fakt, że Park ma do dyspozycji tak charyzmatyczne narzędzie. Dzięki temu widzowie są zaangażowani i przyklejeni do ekranu przez cały czas trwania filmu, trwający 89 minut.

Ale nawet gdy wydarzenia zmierzają do tego, co wydaje się być dość typowym punktem kulminacyjnym, Park upewnia się, że wrzuci tu jedną lub dwie zmarszczki zbyt znaczące, aby je tutaj zepsuć. Bądźcie pewni, że Plaza i Stella mają co najmniej jedną rozdzierającą serce scenę razem, która nie pozostawi nikogo z suchym okiem, niezależnie od tego, czy macie szczęście obejrzeć to w kinie, czy w streamingu w salonie. Właściwie można sobie łatwo wyobrazić, że ten film stanie się podstawą nocowania wśród nastolatków w domu na lata, gdzie głośne nawiązania do „Małych kobietek” (oczywiście remake Grety Gerwig), „Euforia” i jedna szczególnie zabawna oda do Justina Biebera trafią dokładnie w dziesiątkę zamierzonych celów.

Przez cały ten czas „My Old Ass” nigdy nie traci z oczu szerszego obrazu. Park łączy ze sobą temat, fabułę i emocje poprzez różne montaże z umiejętnością znacznie bardziej doświadczonych filmowców, wiedząc dokładnie, kiedy nacisnąć hamulec i pozwolić scenom odetchnąć, aby uzyskać maksymalny wpływ. Co najlepsze, udaje jej się uchwycić, jak to jest patrzeć wstecz na nasze życie z korzyścią z perspektywy czasu… i, co najważniejsze, robić to bez żalu. Niewiele filmów w niedawnej pamięci lepiej uchwyciło, czym jest dorastanie Naprawdę jak, że może to być przerażające i wręcz przerażające przedsięwzięcie w najlepszych czasach. Ale nawet jeśli magicznie otrzymaliśmy wgląd w naszą własną przyszłość, jest coś godnego podziwu w sercu tej historii — że dorastanie i pozwalanie sobie na stanie się tym, kim mamy być, wcale nie jest takie złe.

/Ocena filmu: 8 na 10

„My Old Ass” zadebiutuje w kinach w ograniczonej liczbie 13 września 2024 r., a jego premiera w serwisie Prime Video odbędzie się 27 września 2024 r.




Source link