Home Rozrywka Dlaczego aktor grający Batmana Michael Keaton nie przejmuje się anulowaniem Batgirl

Dlaczego aktor grający Batmana Michael Keaton nie przejmuje się anulowaniem Batgirl

27
0






Słuchajcie, nie chcę zaczynać nowego tygodnia na złej nodze ani nic, ale czasami trzeba powiedzieć brutalną prawdę. Niezależnie od tego, co aktorzy mogą twierdzić podczas wywiadów przed wyjazdem, ci aktorzy nie zawsze (ani nawet zazwyczaj) podpisują się na linii przerywanej głównych ról przebojowych z głębokiej, trwałej dziecięcej miłości do postaci i ikonografii. Robert Downey Jr. nie był jakimś dożywotnim fanem Marvela, zanim został obsadzony w roli Tony’ego Starka, aktorzy „Gwiezdnych wojen” nie mają obowiązku odświeżania swojej wiedzy z Wookieepedii, aby zagrać faceta, który macha laserowym mieczem, a aktor „Eternals” Kit Harington niedawno posunął się tak daleko, że przyznał, że dołączył do Marvel Cinematic Universe tylko dlatego, że, cóż, takiej okazji po prostu się nie odmawiaCzęsto praca jest po prostu pracą… i to jest całkowicie w porządku!

Wszystko to ma na celu przygotowanie gruntu pod prawdopodobnie najbardziej szokująco szczery cytat, jaki przeczytasz dzisiaj. Nie obwiniałbym cię za zapomnienie, ale w zeszłym roku Michael Keaton po raz pierwszy od dziesięcioleci założył pelerynę i kaptur, aby powtórzyć swoją rolę Batmana Tima Burtona w „The Flash”, co było ewidentnie nostalgicznym posunięciem, które absolutnie nie powstrzymało kłopotliwej produkcji przed upadkiem zarówno pod względem kinematograficznym (w kolejnej sztuczce Barry Allen może cofnąć się w czasie, aby uratować nas przed cyfrowe sterowanie lalkami niektórych aktorów i makabryczne zmartwychwstania innych, którzy dawno nie żyją) i w kasie biletowej. Choć był to w zasadzie jednorazowy występ, pierwotny plan zakładał, że Keaton również pojawi się w anulowany później film „Batgirl”, który według Warner Bros. „nie nadaje się do premiery”.

W nowym profilu Keaton w końcu komentuje tę korporacyjną farsę — ale nie jest tym faktem specjalnie załamany.

Dla Michaela Keatona opłaca się być gwiazdą filmową (dosłownie)

Bycie miliarderem takim jak Bruce Wayne wiąże się z niewyobrażalną ilością przywilejów, które najwyraźniej dotyczą także tych, gra Batman również. GQ opublikował obszerny profil Michaela Keatona wcześniej dziś rano, a w połowie artykułu aktor został zapytany o spuściznę filmów Tima Burtona o „Batmanie” i wreszcie o jego reakcję na widok swojej roli w „Batgirl” wymazanej w cyfrowym eterze jako odpis podatkowy. Ale ci, którzy szukają katharsis dawki sprawiedliwego gniewu skierowanego na naszych technologicznie zorientowanych władców, będą musieli poczekać. Na pytanie, czy jest rozczarowany tym, co stało się z „Batgirl”, gwiazda miała gotową ironiczną uwagę, mówiąc: „Nie, nie obchodziło mnie to w żaden sposób. Duży, zabawny, miły czek”.

Ale zanim ktokolwiek przedstawi gwiazdę jako bezdusznego, obojętnego potwora, robi następnie okaż odrobinę empatii skierowanej w stronę dyrektorzy projektu Adil El Arbi i Bilall Fallah, których ciężka praca poszła na marne:

„Lubię tych chłopaków. To mili goście. Kibicuję im. Chcę, żeby odnieśli sukces, i myślę, że poczuli się bardzo źle, a to sprawiło, że ja poczułem się źle. Ja? Jestem dobry”.

W kontekście zinterpretowałbym to jako stwierdzenie przez Keatona oczywistej oczywistości. Dla kogoś tak udanego i ugruntowanego jak on (i kto postrzegał swój wielki powrót jako zarobek, co było prawdą), to nie jest koniec świata. Mimo to warto zauważyć niepokojąca tendencja odkładania całych filmów na półkę, ponieważ nie można znormalizować odpisów podatkowychdla dobra filmowców takich jak Adil i Bilall oraz aktorów takich jak Leslie Grace.




Source link