To nie tak, że Denzel Washington nie nakręcił kilku złych filmów – ten, w którym zagrał ducha prawnika, który musi prowadzić Boba Hoskinsa przez policyjne śledztwo, jest nie do obrony. Ale faktem jest, że najlepsze filmy Denzela to jedne z najlepszych filmów, jakie kiedykolwiek powstały. Ten człowiek po prostu wie, jak emanować charyzmą, niezależnie od roli, jaką gra, a jego filmy są w tym tym lepsze. Czy to oznacza, że przez większość czasu nie można nie zauważyć Denzela zamiast jego postaci? Cóż, zależy o jakiej epoce mówisz.
Wielu osobom, które dorastały z Denzelem w epoce „Dnia próby”, aktor wydawał się po prostu mieć wrażenie, że jego jedynym celem było po prostu pojawić się, być Denzelem i wrócić do domu (co nie było złe, po prostu ze względu na wspomniana wcześniej niewymagająca wysiłku charyzma). Jednak tym z nas, którzy byli wówczas zbyt młodzi, by pamiętać Denzela z ery „Malcoma X”, brakowało całego fragmentu filmografii aktora, który dowodził, że potrafi on wtopić się w swoich bohaterów.
Przykład: Najlepszy film Denzela według Rotten Tomatoes. „Glory” to dramat Edwarda Zwicka o wojnie secesyjnej z 1989 roku, który opowiada historię jednego z pierwszych pułków Czarnych w Unii. W filmie Waszyngton grał niegdyś zniewolonego Silasa Tripa, który zaciąga się do pułku jako szeregowiec i pomaga poprowadzić szarżę na Fort Wagner. Występ Denzela wystarczył, aby zapewnić mu pierwszą nagrodę Akademii dla najlepszego aktora drugoplanowego, a „Chwała” ma obecnie 95% oceny w serwisie Rotten Tomatoes. Ale chociaż Oscary i znakomite wyniki w RT są w porządku, Denzel z pewnością byłby najbardziej zadowolony, gdyby dowiedział się, że jego własny syn, John David Washington, uważa „Glory” za jeden z pięciu najlepszych filmów wszechczasów.
Glory to jeden z ulubionych filmów Johna Davida Washingtona
Można to przedstawić jako argument „Glory” pozostaje najlepszym filmem o wojnie secesyjnej, jaki kiedykolwiek powstał. Edwarda Zwicka nie poszedł na skróty, jeśli chodzi o autentycznośćco w połączeniu z oczywistym szacunkiem reżysera do tematu i kilkoma naprawdę świetnymi kreacjami aktorskimi stworzyło poruszający hołd złożony żołnierzom 54. pułku i jeden z najlepiej ocenianych filmów w karierze Denzela Washingtona i Zwicka.
Jeśli jednak zapytasz syna Denzela, Johna, przełomowy film jego ojca z 1989 roku jest ważny z głęboko osobistego poziomu. Aktor kiedyś rozmawiał Zgniłe Pomidory o swoich ulubionych filmach wszechczasów i ostatecznie stracił „Chwałę” w pierwszej piątce. John David Washington wychwalał zdolność Zwicka do pozwalania bohaterom filmu i ich historii mówić sami za siebie, opisując „Glory” jako osobę „przemieniającą”. Cytując go bezpośrednio:
„To była nie tylko lekcja historii, to był znaczący czas w branży różnorodności i zobaczenia, jak postacie wyglądające jak ja – no wiesz, były w moim kolorze – w ówczesnym biznesie miały tego rodzaju platformę do przyjęcia wewnętrzne funkcjonowanie, od handlu niewolnikami po pierwszych żołnierzy i wyemancypowanych mężczyzn. Miałem wrażenie, że to bardzo ważny film. Znałem każdą kwestię każdej postaci. Żyłem tym filmem.
Waszyngtonowi naprawdę wydaje się, że „Chwała” to coś znacznie więcej niż występ jego ojca, a aktor opowiada o tym, jak znał każdą linijkę filmu i „zerwał taśmę VHS”, oglądając ją ponownie. Zamiast wychwalać ojca, gwiazda „Tenetu” zarezerwowała swoje uwielbienie dla samego Zwicka, mówiąc, że reżyser „zasłużył na więcej uznania, niż sam otrzymał” za nakręcenie „idealnego filmu”.
Drugi film Denzela znajduje się w pierwszej piątce filmów jego syna
Denzel Washngton rzeczywiście znalazł się na liście pięciu najlepszych filmów swojego syna nie raz, ale dwa razy – chociaż drugi wpis znacznie różnił się od poruszającego dramatu wojny secesyjnej Edwarda Zwicka. Tak naprawdę ten drugi film należy do początków ery filmów Denzela i przedstawia mężczyznę w trybie pełnej akcji jako gwiazdę „Człowieka w ogniu” Tony’ego Scotta.
Może mieć zaskakująco niski wynik w serwisie Rotten Tomatoes, ale „Człowiek w ogniu” jest obecnie uważana za jedną z lepszych propozycji akcji Denzela. Choć krytycy w momencie premiery filmu w 2004 roku nie zgadzali się z poziomem pokazanej przemocy, od tego czasu film przeszedł ponowną ocenę i wielu uznało go za najlepszy z pięciu kolaboracji reżysera Tony’ego Scotta i Denzela – pozostałe to „Crimson Tide”, „Déjà Vu”, „Zdobycie Pelham 123” i „Nie do zatrzymania”.
Dobrze, że ludzie też zmądrzeli. Założenia „Człowieka w ogniu” były proste: John Creasy (Waszyngton) jest ochroniarzem, którego podopieczna, młoda Guadalupe Ramos (Dakota Fanning), zostaje porwana. Daj znać, jak Denzel wpada w przedłużający się i brutalny szał zabijania, polując na dziewczynę, i to w zasadzie wszystko, czego potrzebujesz od Denzela z początku XXI wieku. W połączeniu z coraz bardziej eksperymentalnym i szalonym stylem Scotta, „Człowiek w ogniu” stał się w filmografii Denzela naprawdę wyjątkowym wydarzeniem, niemożliwym do odróżnienia od jego nagrodzonej Oscarem roli w „Glory”. Na szczęście wygląda na to, że notatkę dostał jego syn, a John David Washington umieścił „Człowieka w ogniu” jako jeden z pięciu swoich najlepszych filmów.
John David Washington uwielbia Człowieka w ogniu
John David Washington sam nie jest obcy działaniu wykonał najniebezpieczniejszy wyczyn w serialu „Becket” Netflixa oprócz roli głównej w dwóch epickich produkcjach akcji science fiction w „Tenet” i „The Creator”. Nie jest zatem wcale zaskakujące, że „Man on Fire” znajduje się w pierwszej piątce rankingu mężczyzn – choć powody, dla których się tam znalazł, nie są do końca takie, jak można by się spodziewać.
Rozmawiam z Zgniłe PomidorySyn Denzela zauważył, że „to, co zrobił Tony Scott, wyprzedziło jego epokę” i „rewolucyjne”, chwaląc reżysera „Top Gun” za to, jak „maksymalnie wykorzystał swoją umiejętność kształtowania filmu dźwiękiem”. Aktor kontynuował:
„Do krzyku Lupity Ramos dodawał odgłosy zwierząt przypominających tygrysie. Wprowadzał scenę zapowiadającą, jak wtedy, gdy po raz pierwszy widzimy Creasy’ego z brodą w taksówce, a gdy umiera, miga do końca, a potem wraca myślami do sceny w taksówce i nawet nie wiedzieliśmy, że dopiero cztery razy dotarło do mnie: „Och, to już było na końcu!”.
Oprócz wyborów stylistycznych Scotta John David Washington pochwalił także sposób, w jaki reżyser uchwycił Meksyk w filmie „Człowiek w ogniu”, a także kreację swojego ojca, którego nazywał „panem Waszyngtonem”. Aktor posunął się nawet do nazwania „Człowieka w ogniu” „filmem idealnym” i dodał: „To była idealna równowaga sztuki i handlu. Można to było sprzedać, ale znowu jak „Tańczący z wilkami” ( Scott) nie poszedł na żaden kompromis ze względu na historię.”
Projekt dźwięku i prezentacja lokalizacji filmu przez Tony’ego Scotta mogą nie być tym, czego można się spodziewać, ale tak jest. Dla zainteresowanych reszta listy Waszyngtona nie składała się z klasyków Denzela. Zamiast tego w rankingu znalazły się wspomniane wcześniej „Dances with Wolves”, obok „Raging Bull” i „Coming to America” Martina Scorsese.