Home Rozrywka Kurt Russell mógł grać w baseball i jednocześnie grać dzięki Waltowi Disneyowi

Kurt Russell mógł grać w baseball i jednocześnie grać dzięki Waltowi Disneyowi

32
0






Kiedy Kurt Russell miał 12 lat, stanął przed rozdrożem w swojej karierze. Jego ojciec, Bing Russell, był właścicielem klubu baseballowego niższej ligi, ale większość pieniędzy zarobił jako aktor; starszy Russell grał zastępcę Clema Fostera w udany western telewizyjny “Bonanza”. Kurt, który w równym stopniu interesował się baseballem, co aktorstwem, zaczął jednocześnie podążać ścieżkami ojca i w równym stopniu interesowało go zostanie gwiazdą małej ligi, co dziecięca gwiazda ekranowa.

Młody Kurt Russell zwrócił na siebie uwagę Walta Disneya mając około 12 lat. Wystąpił już w kilku popularnych programach telewizyjnych, takich jak „Dennis the Menace”, „Lost in Space”, „The Virginian”, „Wyspa Gilligana” i „The Man from UNCLE”, a Disney widział w tym chłopaku tylko potencjał. Co najważniejsze, Russell zagrał tytułową rolę w „The Travels of Jaimie McPheeters”, serialu westernowym opartym na powieści nagrodzonej Nagrodą Pulitzera, co dla Disneya naprawdę stawiało Russella na mapie. Russell lubił aktorstwo, ale mimo to w tamtym czasie uważał się przede wszystkim za baseballistę.

Jednak w 1966 roku Disney już mocno zabiegał o Kurta Russella i przekonał aktora do podpisania bardzo lukratywnego 10-letniego kontraktu ze studiem. Russell po raz pierwszy zagrał w filmie „Follow Me, Boys!” Disneya w 1966 roku i stał się jedną z najbardziej lukratywnych gwiazd studia w latach 70.

Według wywiadu dla strony internetowej Ucieczka z Nowego Jorku i Los Angeles StronaRussell mógł zostać aktorem Disneya dopiero po tym, jak potentat podsłuchał jego rozmowę z trenerem Little League. Russell, jak się wydaje, obawiał się, że aktorstwo będzie kolidować z jego treningami baseballowymi. Po usłyszeniu tego Walt zmanipulował harmonogram Kurta, aby dostosować go do młodego aktora.

Kurt Russell i Walt Disney byli przyjaciółmi, w pewnym sensie

Russell, jak sam mówi, nie był po prostu dochodowym nastoletnim gwiazdorem Walta Disneya, ale swego rodzaju niezależnym konsultantem „młodzieży”. Disney widział w Russellu swoją drogę do młodych ludzi z lat 70. i wyraźnie polegał na nim, jeśli chodzi o informowanie dzieci o tym, co je interesuje. Russell wspominał, jak grał w ping-ponga z Disneyem w swoim biurze, rozmawiając o filmach i ówczesnych opcjach rozrywki.

Zanim jednak mogła rozpocząć się profesjonalna relacja, Russell musiał najpierw zostać przekonany do podpisania 10-letniego kontraktu Disneya, a Russell pamięta spotkania, które odbył jako młody nastolatek… i jak baseball wydawał się być dla niego bardziej obiecującą karierą. Jak powiedział Russell:

„Pan Disney był wspaniałym człowiekiem. Grałem w serii „Przygody Jaimiego McPheetersa”. Kiedy dostałem tę pracę, grałem w baseballowej lidze Little League i skupiałem się na tym, żeby pewnego dnia zostać zawodowym baseballistą. Mieliśmy naprawdę dobrą drużynę. Wszyscy byli naprawdę dobrzy. Dotarliśmy do mistrzostw. Mój ojciec i ja spotkaliśmy się z mężczyzną o nazwisku Pan Anderson, który mówił i zachowywał się jak ta sama postać z „Matrixa”. Powiedział, że nie będę mógł grać w baseball i grać z powodu konfliktu strzelanin, więc postanowiłem, że wolę grać w baseball niż grać”.

I to było to, jak się wydaje. Russell dowiedział się później, że Disney był skłonny przerobić harmonogramy zdjęć wszystkich swoich filmów, aby dostosować je do Russella. Do dziś nikt nie wie, dlaczego Walt Disney był tak osobiście entuzjastycznie nastawiony na wciągnięcie Russella do Disneya, poza stwierdzeniem, że jego instynkt był poprawny. W czasie, gdy Disney zmagał się z odnalezieniem swojej tożsamości jako studia, Russell był prawdziwą gwiazdą filmową.

Kurt Russell był dla Walta Disneya osobą kontaktową

Russell kontynuował:

„Nie wiedziałem, że pan Disney podsłuchał całą rozmowę w drugim pokoju przez głośnik i szybko porozmawiał z panem Andersonem. Kiedy mój ojciec i ja szliśmy korytarzem, gotowi do wyjścia, pan Anderson podbiegł do nas i zaproponował mi, że będę miał wolne dni na mecze podczas kręcenia filmu. Pan Disney i ja czasami jedliśmy lunch, a on pytał mnie, co myślę o pewnych przejażdżkach i atrakcjach, które zaplanował w parku rozrywki. Słuchał tego dziewięcioletniego dzieciaka, żeby zobaczyć, co działa, a co nie, używając mnie jako osoby, z którą mógłby się podzielić swoimi przemyśleniami”.

Lata 70. były dla Disneya czasem niepewnym. Studio animacji nie odnosiło już takich sukcesów jak w poprzednich dekadach, a frekwencja w Disneylandzie spadała. To była era, w której filmy takie jak „Aryskotraci”, „Robin Hood” i „Ratownicy” ledwo poruszały igłę, przynajmniej w porównaniu do dni świetności studia od lat 30. do 50. Wydaje się, że Russell był zbawieniem Disneya. Prosty, kochający baseball, „przeciętny” młody mężczyzna, który według Disneya miał uratować firmę przed ruiną, wyprowadzając ją z lat 60. i wkraczając w lata 70. Pod wieloma względami tak się stało.

Ciekawie, ostatnia notatka, jaką Walt Disney napisał przed śmiercią w 1966 roku zawierał słowa „Kurt Russell”. Nikt nie wie, co Walt miał zamiar napisać pod nazwiskiem Russella, poza tym, że myślał o młodej gwieździe.




Source link