Home Rozrywka Recenzja Penguin: Colin Farrell jest świetny w mrocznym serialu, który prawdopodobnie powinien...

Recenzja Penguin: Colin Farrell jest świetny w mrocznym serialu, który prawdopodobnie powinien zostać zekranizowany

41
0


Telewizja i filmy to różne media. To nie jest radykalne stwierdzenie, to prosty fakt. A jednak gdzieś po drodze producenci i showrunnerzy postanowili ustrukturyzować programy telewizyjne jak bardzo długie filmy. Osobiście nie mam problemu z długimi filmami — obejrzę Zodiaka Davida Finchera każdego dnia tygodnia, ludzie! — ale kiedy siadam, żeby obejrzeć program telewizyjny, chcę programu telewizyjnego. Nie chcę pozornie niekończącego się filmu. „Pingwin”, nowy spin-off HBO doskonałego „Batmana” Matta Reevesa, to najnowszy przykład serialu próbującego być 8-godzinnym filmem i cierpiącego z tego powodu. Tempo jest szkodliwe dla całego serialu, tak bardzo, że straciłem zainteresowanie, gdy historia ciągnęła się bez ani jednego wyróżniającego się odcinka.

Pomyśl o najlepszych programach z tak zwanej „epoki szczytowej telewizji”. „Mad Men”, „Breaking Bad” i oczywiście „Rodzina Soprano”, serial, który wyraźnie wpłynął na „Pingwina”. Czy wiesz, co te tytuły mają ze sobą wspólnego? Są skonstruowane jak programy telewizyjne! Jasne, każdy sezon opowiada ogólną historię, ale same odcinki są zamknięte w sobie, z fabułą, która ma wyraźny początek, środek i koniec. To jest część tego, co sprawia, że ​​te programy są tak niezapomniane: poszczególne odcinki zapadają w pamięć, tworząc na końcu większy obraz. Ale trudno będzie ci zapamiętać choćby jeden odcinek „Pingwina”, co jest wstydem, ponieważ serial ma potencjał. Ostatecznie jednak zostajesz z uczuciem, że to powinien być po prostu film. Cholera, jeśli Joker dostanie swój własny niezależny film (i zdobędzie Oscara) mi (jeśli w międzyczasie powstanie kontynuacja), dlaczego nie Pingwin?

Penguin to seria o Batmanie bez Batmana

Czy można mieć serię Batman bez Batmana? „Pingwin” z pewnością ma taką nadzieję. Emocjonalny Mroczny Rycerz Roberta Pattinsona nigdy się tu nie pojawia, co może wydawać się dziwne dla niektórych, biorąc pod uwagę, że główne wydarzenia serii mają miejsce bezpośrednio po „Batmanie”. W tym filmie Pingwin, grany przez Colina Farrella, nie do poznania przez imponujący, wiarygodny makijaż, był gangsterem niskiego szczebla — postacią drugoplanową pracującą dla szefa mafii Carmine’a Falcone w opanowanym przez przestępczość mieście Gotham. Jednak pod koniec filmu Falcone nie żył, Gotham zostało opanowane przez atak terrorystyczny zainscenizowany przez Riddlera, a Pingwin marzył o większych i lepszych rzeczach.

Kiedy zaczyna się „Pingwin”, Pingwin, którego prawdziwe imię brzmi Oswald „Oz” Cobb, jest gotowy, by zrobić sobie nazwisko. Podczas gdy postać ta była głównie wykorzystywana w „Batmanie” dla komizmu, seria „Pingwin” zagłębia się w żałosną, socjopatyczną naturę Oza. Grany przez Farrella Oz jest przegranym i intrygantem; facetem, który skłamie, oszuka i zabije w mgnieniu oka, jeśli pomyśli, że w jakiś sposób mu to pomoże. Bez względu na wady „Pingwina”, seria jest podniesiona przez wielowarstwową grę aktorską Farrella — serial i aktor nie boją się uczynić Oza jedną z najbardziej nielubianych głównych postaci w telewizji. Jasne, Tony Soprano był potworem, ale miał charyzmę! Nie Oz, który jest zbiorem neurotycznej potrzeby połączonej z gwałtownym temperamentem i nienawiścią do świata w ogóle. Oz On wie Jest przegranym i ma tego dość. Ma dość oglądania, jak wszyscy wokół niego wychodzą na wierzch, podczas gdy on żeruje na resztkach. Kiedy nadejdzie jego kolej?

Po śmierci Carmine’a Falcone’a Oz widzi okazję do przejęcia władzy. Ale nie będzie to łatwe, zwłaszcza że słynna córka Carmine’a, Sofia Falcone (Cristin Milioti), właśnie została uwolniona z Arkham po dziesięciu latach zamknięcia. Oz i Sofia mają wspólną historię — on był jej kierowcą — i jasne jest, że Sofia nie ufa temu mężczyźnie, i ona też nie powinna. Chociaż serial może być nazywany „Pingwinem”, serial jest równie skupiony na Sofii, skrzywdzonej postaci z tragiczną historią. Milioti jest tutaj bardzo dobra — celowo unika przesady, nawet gdy scena w kwestii wymaga, aby wydawała się niestabilna. Kończymy lubić ją znacznie bardziej niż Oza, nawet gdy robi naprawdę okropne rzeczy.

Colin Farrell i Cristin Milioti sprawiają, że warto oglądać The Penguin

„The Penguin” to mroczny serial, zarówno pod względem tematycznym, jak i wizualnym (niestety, efekty wizualne serialu nigdy nie dorównują oszałamiającym zdjęciom Greiga Frasera w „The Batman”). Podczas gdy sporadycznie pojawiają się sceny rozgrywające się w ciągu dnia — i wszystkie wyglądają dość płasko i bezbarwnie — większość serialu rozgrywa się w cieniu, gdy bohaterowie poruszają się po mrocznych stronach Gotham. Ponieważ serial skupia się niemal wyłącznie na złowrogich postaciach, tematyka jest często ponura. Jedyny promyk światła pojawia się w postaci Victora (Rhenzy Feliz), dzieciaka z ulic Gotham, który ostatecznie zostaje posłańcem Oza. Victor jest w głębi duszy dobrym dzieciakiem, a większość serialu koncentruje się na tym, jak nie tak powoli zostaje zepsuty przez przestępczy półświatek Oza. Oz dostrzega coś w tym dzieciaku — czy na pewno? Postać Pingwina jest tak moralnie zepsuta, że ​​nigdy nie możemy uwierzyć w ani jedno jego słowo. Nie czuje żadnej prawdziwej lojalności poza swoją chorą psychicznie matką, graną przez Deirdre O’Connell (fakt, że jest to serial o gangsterze z problemami z mamą jest kolejnym dowodem na to, że scenarzyści czerpią inspirację z „Rodziny Soprano”).

Farrell, znów nie do poznania pod całym tym makijażem, jest konsekwentnie dobry w całej serii. Podczas gdy większość obsady wokół niego skłania się nieco zbyt mocno w stronę nowojorskiego akcentu inteligentnych facetów, Farrell wydaje się rozwijać, grając tak nikczemną postać. W Oz nie ma praktycznie nic do odkupienia, ale Farrellowi udaje się znaleźć rodzaj zranionego serca ukrytego w tym potężnym potworze. Jeśli „Pingwin” jest wart obejrzenia, to ze względu na główne role Farrella i Milioti, których Sofia jest mniej więcej współgłówną postacią. Nawet gdy historia, w której utknęli, zawodzi ich, ci dwaj aktorzy stają na wysokości zadania i wykonują wzorową pracę. 8-godzinne podejście filmowe ostatecznie zawodzi serię, ale prawdopodobnie poczujesz się przyciągnięty do tych głęboko wadliwych postaci i wszystkich szkód, jakie wyrządzają po drodze.

/Ocena filmu: 6 na 10

Premiera „The Penguin” odbędzie się 19 września na HBO i będzie można go obejrzeć na platformie Max.