Home Styl życia W dniu ślubu dotarłam do końca korytarza i nikogo tam nie było

W dniu ślubu dotarłam do końca korytarza i nikogo tam nie było

10
0


Przez pięć lat cieszyła się życiem singielki (Zdjęcie: Nath G Photography)

Nerwowo przechadzałam się po korytarzu w sukni ślubnej i czekałam, aż mój szwagier potwierdzi, że wszyscy 70 gości jest gotowych na moje wejście.

A potem skinął głową. To był czas.

Wpadłem do pokoju w rytm optymistycznego rytmu Good Thing zespołu Reel Big Fish z symfonią żywych trąbek, a gdy szedłem wzdłuż korytarza, każda twarz uśmiechała się do mnie.

Następnie moje druhny uniosły w górę swoje nadmuchiwane saksofony w stylu flash mobu, a moi goście wybuchli entuzjastycznym aplauzem.

Kiedy tanecznym krokiem dotarłem na przód sali, moje nerwy zniknęły. A mimo to nie było nikogo czekającego przy „ołtarzu”, żeby wziąć mnie za rękę.

Nie, mój pan młody nie uciekł. Nie wstawano mnie też. Właściwie to wszystko było częścią planu.

Biała sukienka, mój bukiet ślubny, całe wesele było tylko dla mnie. Byłam sam się „wychodzę za mąż”., tylko nie dosłownie.

To prawda, że ​​nie tak zawsze wyobrażałem sobie mój wielki dzień.

Marzyłem o wielkie wesele odkąd byłam dzieckiem. Zawsze wyobrażałam sobie wielkie przyjęcie z mnóstwem druhen i oczywiście zawsze zakładałam, że będę je dzielić z partnerem.

Byłam, jestem, naprawdę szczęśliwsza, gdy byłam sama (Zdjęcie: Rebecca Holberry)

Podobał mi się pomysł złożenia przysięgi, że przetrwam z kimś życiowe burze i przysięgam, że będę przy nim bez względu na wszystko. I przy dwóch różnych okazjach myślałem, że znalazłem właściwą osobę, z którą mogę wymienić się tymi obietnicami.

Pierwszy raz było to z Danielem*. Zaczęliśmy się spotykać w 2002 roku po tym, jak poznaliśmy się na uniwersytecie, gdy miałam 18 lat.

Przez pierwsze pięć lat naszego związku mieszkaliśmy w akademiku ze znajomymi i dopiero po przeprowadzce wprowadziliśmy się do naszego pierwsze mieszkanie (tylko my dwoje i nasz ukochany kot Gladys) w 2007 roku. Ale byliśmy niezaprzeczalnym zespołem.

Wspierał mnie podczas zmian zawodowych i okresu bezrobocia. Nasz związek był silny i byłam pewna, że ​​zmierzamy do małżeńskiego szczęścia.

Chociaż nigdy nie lubiłam „rzucać aluzji”, od początku dawałam jasno do zrozumienia, że ​​małżeństwo jest dla mnie ważne. Za każdym razem, gdy poruszałem ten temat, mówił: „może pewnego dnia”. To była cała zachęta, której potrzebowałam, aby rozpocząć planowanie ślubu, który, byłam pewna, się odbędzie.

Sama zaprojektowałam moją sukienkę. Miałam tablice na Pintereście, na których każdy szczegół był skrupulatnie zaplanowany. Miałam nawet arkusze kalkulacyjne, które mapowały kolejność tego, co musiałam zaplanować, kupić, zrobić i zrobić.

Nie tak Rebecca wyobrażała sobie swój wielki dzień (Zdjęcie: Nath G Photography)
Nikt nie czekał przy „ołtarzu”, żeby wziąć ją za rękę (zdjęcie: Nath G Photography)

Zasadniczo, kiedy pierścień Wreszcie Przyszedłbym, byłbym gotowy.

W 2012 roku – w roku naszej 10. rocznicy – ​​oglądałem zaręczyny i śluby wszystkich naszych przyjaciół. I byłem pewien, że moja kolej musi wkrótce nadejść.

Jednak nasza rocznica przyszła i minęła bez pierścionka, podobnie jak Boże Narodzenie. I przyznam, że dzięki temu poczułam się całkowicie i całkowicie bezwartościowa.

Przez SylwesterPoczułem, że nie mam innego wyjścia, jak tylko postawić mu ultimatum.

Podsumowując, ja chciałam się pobrać, a on nie, i chociaż kłóciliśmy się o to przez prawie kolejny rok, w końcu to się skończyło. (Chociaż muszę zatrzymać Gladys).

We wrześniu 2013 roku, miesiąc po oficjalnym rozstaniu z Danielem, poznałam mojego kolejnego partnera, Toma*. OKCupid.

Na naszej trzeciej randce zapytał mnie o rodzaj ślubu, jakiego pragnę. To było bardzo intensywne pytanie, ale ponieważ byłam dość otwarta na temat chęci małżeństwa na moim profilu, chętnie odpowiedziałam.

Kiedy opisywałem mój wymarzony dzień, Tom pokiwał głową, mówiąc, że chce tego samego, a ja zakręciło mi się w głowie z podniecenia. Poczułam się, jakbym w końcu spotkała kogoś, kto podzielał tę samą wizję miłości i romansu co ja, więc nie trwało długo, zanim byłam przekonana, że ​​to jest to.

Byliśmy niesamowicie szczęśliwi przez pięć lat, po czym złamał moje zaufanie i w końcu odeszłam.

Przeprowadzka, zaczynanie wszystkiego od nowa (ponownie) i nagła śmierć Gladys sprawiły, że poczułem się zagubiony. dużo długów. Więc ze złamanym sercem skupiłam swoje wysiłki na pozbyciu się długów, a nie na związku i z radością mogę powiedzieć, że udało mi się spłacić 11 000 funtów długu w mniej niż 10 miesięcy.

W tym czasie zobaczyłem też artykuł o pewnej kobiecie we Włoszech, która wyszła za mąż i byłem szczerze zainspirowany. Jeśli ona mogła to zrobić, to dlaczego ja nie?

To właśnie skłoniło mnie do założenia wydarzenia na Facebooku z okazji moich 40. urodzin (które wypadały za pięć lat) z zastrzeżeniem, że jeśli do tego czasu nie będę szczęśliwie zaręczona lub mężatką, będę miała ślub na moje urodziny.

Przez pięć lat cieszyłem się życiem singla. Zacząłem remontować w moim domu, dołączyłem do super bougie Country Club i zacząłem ćwiczyć jogę cztery razy w tygodniu. Zaczęłam też uczyć się języka migowego i zostałam wolontariuszką dla Samarytan.

Mając to wszystko i jeszcze więcej na uwadze, szybko zdałem sobie sprawę, że nie muszę się z nikim spotykać partnera, który ulepszy lub polepszy moje życie.

Byłam, właściwie jestem, szczęśliwsza sama.

Im więcej o tym myślałam, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że moje związki nie przyniosły niczego poza rozczarowaniem i dramatem. Właściwie, nie byłam nawet pewna, czy chcę jeszcze małżeństwa.

Być może nie miałam „tradycyjnego” ślubu, ale czy czuję się szczęśliwa, kochana i naprawdę błogosławiona? Tak (Zdjęcie: Fotografia Natha G.)
Rebecca ze swoimi przyjaciółmi wokół niej (Zdjęcie: Nath G Photography)

Ale sukienka? Tort? Impreza? Ja zdecydowanie nadal tego chciał.

Więc na sześć miesięcy przed moimi 40. urodzinami, postanowiłam, że nie będę już tracić czasu, że to się stanie. Ponownie uruchomiłam wydarzenie na Facebooku i zaczęłam planować.

Więcej niż jeden długi weekend zarezerwowałem apartament w hotelu, zatrudniłem DJ-a, który to zrobił karaokekamerzysta, fotograf i brokat. Zrobiłam też sukienkę, którą zaprojektowałam wiele lat temu, wydałam 320 funtów na 3-poziomowy tort i kupiłam na Etsy suszone kwiaty za 1200 funtów.

Przyznam, że wiele osób na początku tego nie rozumiało. „Po co ślub?” zapytał członek rodziny. Inni czuli, że się poddaję. „Możesz jeszcze kogoś poznać”, nalegała moja siostra. „Moja prababcia Doris wyszła za mąż, gdy miała 65 lat”, zapewniła przyjaciółka.

Chociaż to świetne dla cioci Doris, straciłam już nadzieję na spotkanie odpowiedniego partnera, a nawet bardziej, że nie chciałam. Chciałem tylko przeżyć swoją wielką chwilę Teraz.

Tańczyłam do północy, a gdy moi goście zaczęli wychodzić (zdjęcie: Nath G Photography)

W końcu nadszedł luty i byłam mieszanką nerwów i podekscytowania, gdy ustawialiśmy pokój z jasnym tłem, bajkowymi światełkami i chorągiewkami i zanim się zorientowałem, nadeszła godzina 19:00 i nadszedł czas na moje wielkie wejście.

W pokoju panował karnawał kolorów, wigoru, energii, miłości i wsparcia, a wszystkie moje zmartwienia wyparowały, gdy sunęłam wzdłuż nawy. I chociaż nie było żadnych ślubów ani „tak”, było śniadanie weselne (bufet zimny i gorący) oraz przemówienia, podczas których podpisywałam swoje wznosząc toast za wieczne samotność.

Tańczyłam do północy, a kiedy moi goście wyszli, wszyscy mówili, że to było najlepsze wesele, na jakim byli.

Moje druhny nawet przenieśli mnie do apartamentu dla nowożeńców, więc pod koniec nocy padłam na ogromne łóżko i zachichotałam do siebie, że nie muszę się nim dzielić.

Żadna część mnie nie żałowała, że ​​mam partnera, świetnie się bawiłam.

To nie były tylko urodziny czy ślub. Była to deklaracja, że ​​znalazłem najwspanialszych towarzyszy w moim życiu – moich gości – i świętowanie przetrwania, odporności, niezależności, pokoju, radości i miłości własnej.

Może nie miałam „tradycyjnego” ślubu, ale czy czuję się szczęśliwa, kochana i naprawdę błogosławiona? Tak.

Masz historię, którą chciałbyś się podzielić? Skontaktuj się z nami, wysyłając e-mail jess.austin@metro.co.uk.

Podziel się swoimi poglądami w komentarzach poniżej.

WIĘCEJ : Powiedziałam nieznajomemu mój największy sekret i to uratowało mi życie

WIĘCEJ : Wszedłem do sex shopu, żeby kupić zabawki i wyszedłem po trójkącie z nieznajomymi

WIĘCEJ : Mogę mieć 75 lat, ale to nie powstrzyma mnie od jeżdżenia na Glastonbury każdego roku





Source link