Treść artykułu
Premier Justin Trudeau nie chce powiedzieć, czy spotka się z własną grupą parlamentarzystów, aby omówić sytuację polityczną liberałów, ponieważ nie ma im nic nowego do powiedzenia.
Reklama 2
Treść artykułu
Wielokrotnie powtarzał, przynajmniej publicznie, że zamierza poprowadzić liberałów do kolejnych wyborów.
Oznacza to, że z góry odrzucił zmianę przywództwa — swojego przywództwa — jako sposób, w jaki liberałowie mogliby stać się bardziej konkurencyjni wobec Pierre’a Poilievre’a i konserwatystów.
Nie proponuje też żadnych nowych rozwiązań — na przykład anulowania swojego niezwykle niepopularnego podatku węglowego — jako sposobu na pokazanie Kanadyjczykom, że ich słucha.
Tak więc zasadniczo argument Trudeau’a po roku ponurych sondaży krajowych, zwieńczonych szokującą porażką liberałów w wyborach uzupełniających z konserwatystami w okręgu Toronto-St. Paul’s, które rządzili przez 30 lat, jest taki, że liberałowie powinni kontynuować to, co robią.
Mimo że wciąż powtarza, że liberałowie muszą potraktować porażkę w Toronto-St. Paul’s „poważnie” i zająć się nią w przyszłości.
Treść artykułu
Reklama 3
Treść artykułu
Polecane przez Editorial
Problemem Trudeau, jak głosi stare przysłowie, jest to, że robienie ciągle tego samego i oczekiwanie różnych rezultatów jest definicją szaleństwa. To z pewnością definicja politycznego szaleństwa.
Ostatnia strategia Trudeau i liberałów — przed wyborami uzupełniającymi — polegała na wykorzystaniu retoryki walki klasowej, aby przedstawić Poilievre’a i konserwatystów jako partię bogaczy.
Taki był ich cel w wyodrębnieniu z projektu ustawy budżetowej kwestii podwyżki podatku od zysków kapitałowych, mając nadzieję, że w ten sposób skłonią Poilievre’a i konserwatystów do głosowania przeciwko niej.
Reklama 4
Treść artykułu
Oczywiście konserwatyści głosowali przeciwko, ale strategia liberałów zawiodła z dwóch powodów.
Po pierwsze, podniesienie podatku od zysków kapitałowych krytykowali przede wszystkim nie superbogaci, ale lekarze pracujący na własny rachunek, właściciele małych firm i rolnicy — osoby, które zazwyczaj nie mają pracowniczych planów emerytalnych i w związku z tym muszą sprzedać swoje aktywa kapitałowe, aby przejść na emeryturę.
POLECANY FILM
Po drugie, minister finansów Chrystia Freeland przesadziła, gdy popierając przegraną kandydatkę liberałów Leslie Church w dniu wyborów uzupełniających w Toronto-St. Paul’s, argumentowała, że głosujący na ostatecznego zwycięzcę, kandydata konserwatystów Dona Stewarta, mieli „zimną, okrutną i małą” wizję Kanady.
Wizja, jak powiedziała, w której Kanada pogrąży się w dystopijnym koszmarze głodnych dzieci i nastolatek w ciąży, „gdzie ci na samym szczycie żyją w luksusie, ale muszą mieszkać w strzeżonych osiedlach, za coraz wyższymi płotami, korzystając z prywatnej opieki zdrowotnej i samolotów, ponieważ sfera publiczna jest tak zdegradowana, a gniew ogromnej większości ich mniej uprzywilejowanych rodaków płonie tak mocno”.
Reklama 5
Treść artykułu
Najwyraźniej zapominając, że od 2015 r. u władzy są liberałowie, a nie konserwatyści, i że obrażanie wyborców dosłownie w dniu, w którym idą do urn, to zły pomysł, oświadczenie Freeland powróciło, by ją prześladować, gdy tamtej nocy wygrali konserwatyści. Oznaczało to, że Freeland w istocie nazwała tych, którzy głosowali na Stewarta, „zimnymi, okrutnymi i małostkowymi”.
Biorąc pod uwagę, że liberałowie, aby mieć jakąkolwiek nadzieję na wygraną w przyszłorocznych wyborach, będą musieli odzyskać poparcie wielu Kanadyjczyków, którzy obecnie deklarują w sondażach, że zamierzają głosować na konserwatystów, retoryka Freelanda na temat walki klasowej zamieniła się w polityczny odpowiednik wybuchającego cygara.
Jeśli chodzi o Trudeau i liberałów, mają oni trzy możliwości: zmienić lidera, zmienić swoją politykę lub zmienić obie. Jak dotąd nie zmienili niczego.
Treść artykułu