Tenis

Ostatni bastion Richarda Gasqueta: francuski talent, który przetrwał złotą erę tenisa

Dominacja Wielkiej Czwórki — Rafaela Nadala, Rogera Federera, Novaka Djokovicia i Andy’ego Murraya — przez ostatnie dwie dekady zupełnie zmieniła układ sił w męskim tenisie. Wielu obiecującym zawodnikom pozostawiła jedynie status „tych, którzy mogli”. Juan Martín del Potro, Stan Wawrinka i Marin Čilić zdołali sięgnąć po tytuł wielkoszlemowy, lecz był jeszcze jeden gracz, który pomimo ogromnego talentu nie stanął na najwyższym podium. Richard Gasquet — jedyny poza wspomnianą trójką (Murray, Djokovic, Nadal), który zgromadził ponad 600 zwycięstw w cyklu ATP — zapłacił wysoką cenę za to, że przypadło mu grać w najtrudniejszym okresie w historii tenisa.

W lipcu 1995 roku Corinne Dubreuil, wówczas fotografka magazynu Tennis Magazine, została podczas młodzieżowego turnieju w Blois poproszona, by przyjrzała się jednemu z meczów na bocznym korcie. Jej uwagę przykuł dziewięcioletni chłopiec o niezwykłym stylu gry i pięknym jednoręcznym bekhendzie — był to Richard Gasquet. Kilka miesięcy później jego zdjęcie trafiło na okładkę lutowego wydania magazynu z nagłówkiem: „Le champion que la France attend?” („Mistrz, na którego czeka Francja?”).

Z rozgłosem przyszła jednak presja. Gasquet nauczył się z nią żyć bardzo wcześnie — i nie przestawał podnosić sobie poprzeczki. W 1999 roku udowodnił, że nie jest tylko medialnym fenomenem, zdobywając prestiżowe trofeum Les Petits As, pokonując po drodze dwunastoletniego Rafaela Nadala. Już trzy lata później był postrzegany jako wielka nadzieja francuskiego tenisa. Po triumfach w juniorskich turniejach Roland Garros i US Open media ochrzciły go mianem „Mozarta tenisa”.

Rok 2005 przyniósł długo oczekiwany przełom. Po serii dziesięciu zwycięstw z rzędu Gasquet dotarł do półfinału turnieju Masters w Monte Carlo. Tam pokonał lidera rankingu, Rogera Federera, kończąc mecz spektakularnym bekhendem po linii — zagranie to do dziś gości w tenisowych kompilacjach. Marzenia przerwał jednak Rafael Nadal, który najpierw zatrzymał Francuza w półfinale, a miesiąc później również w trzeciej rundzie French Open — w drodze po swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy.

Nadal na tym nie poprzestał. Sięgnął po jeszcze trzynaście tytułów na kortach Rolanda Garrosa, łącznie zdobył 22 szlemy i 36 triumfów w turniejach Masters. W każdym z kolejnych 16 meczów z Gasquetem wychodził zwycięsko. Sam Francuz wygrał 16 turniejów rangi ATP, ale żaden z nich nie był wyższy niż poziom 250. Nigdy nie można mu było odmówić talentu ani pracy — jak sam kiedyś powiedział, po prostu zabrakło mu szczęścia.